|
|
|
|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dosięgnął, ten zakończył życie. Rzecze do króla: Panie, tu jest twój sąd; nakażże tedy, aby nie czyniono tyle zgiełku. Widzę tu Tierego, który wydał sąd. Zadaję łgarstwo jego sądowi i będę walczył przeciw niemu! Daje królowi do ręki rękawicę z jeleniej skóry, rękawicę z prawej ręki. Cesarz powiada: %7łądam dobrych zakładników! Trzydziestu krewnych ofiaruje się jako wierny zakład. Król powiada: Zgadzam się na to! Oddaje ich pod dobrą straż, póki nie będzie uczyniona sprawiedliwość. 67 CCLXXIX Kiedy Tiery widzi, że będzie bitwa, podaje Karolowi prawą rękawicę. Cesarz daje zań rękojmię, po czym każe wynieść cztery ławy na plac. Ci, którzy mają walczyć, siadają. Powszechnym sądem wyzwali się wedle prawideł. Ogier duński zaniósł podwójne wyzwanie. Po czym żądają swoich koni i oręża. CCLXXX Skoro są gotowi do bitwy, spowiadają się; rozgrzeszeni są i pobłogosławieni. Słuchają mszy i przyjmują komunię. Czynią kościołom wielkie ofiary. Potem obaj wracają przed Karola. Przypięli ostrogi, wdziewają białe kolczugi, silne i lekkie, wiążą na głowie jasne hełmy, przypasują miecze o rękojeści z czystego złota, wieszają na szyi tarcze, biorą w prawe ręce ostre kopie, po czym dosiadają swych szybkich rumaków. Wówczas zapłakało sto tysięcy rycerzy, którzy, przez miłość do Rolanda, litują się Tierego. Jaki będzie koniec, Bóg to wie dobrze. CCLXXXI Jest pod Akwizgranem pole bardzo szerokie; tam to starli się dwaj baronowie. Są mężni i dzielni wielce, a konie ich rącze są i rwące. Tęgo spinają je ostrogami, puszczają cugle. Całą siłą zetrą się ze sobą. Tarcze się łamią, lecą w sztuki, kolczugi się drą, popręgi pękają, łęki skręcają się, siodła spadają na ziemię. Sto tysięcy ludzi płacze patrząc na nich. CCLXXXII Dwaj rycerze spadli na ziemię. Szybko wstają na nogi. Pinabel jest silny, zwinny i lekki. Szukają się wzajem; nie mają już koni. Mieczami o rękojeściach ze szczerego złota walą raz po raz w stalowe hełmy; ciosy są silne, zdolne strzaskać hełm. Lęk ogarnia francuskich rycerzy. Ha, dobry Boże rzecze Karol spraw, aby zajaśniało prawo! CCLXXXIII Pinabel rzecze: Tiery, poddaj się! Będę twoim wasalem wiernym i miłującym, dam ci, ile wola, moich skarbów, ale spraw zgodę Ganelona z królem! Tiery odpowiada: Nie będę z tobą długo radził. Hańba mi, jeśli ustąpię w czymkolwiek! Niech między nami uczyni dziś prawo Bóg! 68 CCLXXXIV Tiery powiada: Pinabelu, waleczny jesteś, jesteś wielki i silny, członki twoje są kształtne, a parowie znają twoją dzielność wyrzeczże się tej bitwy! Uzyskam dla ciebie zgodę z Karolem Wielkim. Co zaś do Ganelona, uczynią mu sprawiedliwość, i taką, że przez wieki co dzień będą o tym mówili! Pinabel rzecze: Nie daj to Bóg! Nie poddam się nikomu żywemu! Wolę raczej zginąć niż cierpieć hańbę! Zaczynają znów walić mieczami po hełmach wykładanych złotem. Lecą w niebo jasne iskry. Nikt by ich nie rozdzielił. Nie może się skończyć ta walka, aż jeden z nich nie padnie. CCLXXXV Pinabel z Sorencji bardzo jest silny. Wali Tierego w hełm prowancki, ogień tryska, trawa płonie. Błyska mu ostrzem stalowego brzeszczota. Miecz spada na jego czoło. Prawe lico ma całe we krwi i krwawą kolczugę na grzbiecie i na piersi. Bóg czuwa nad nim Pinabel nie położył go trupem. CCLXXXVI Tiery widzi, że jest ranny w twarz. Krew jego spada jasna na trawę na łące. Wali Pinabela w hełm z ciemnej stali, kruszy i przecina go aż do przyłbicy, wypuszcza z czaszki mózg; obraca brzeszczot w ranie i wali go trupem. Ten cios rozstrzygnął bitwę. Frankowie krzyczą: Bóg sprawił cud! Słuszna jest, aby Ganelona powiesić i jego krewnych, którzy ręczyli za niego! CCLXXXVII Kiedy Tiery wygrał walkę, cesarz Karol podszedł ku niemu. Czterech baronów towarzyszy mu: diuk Naim, Ogier Duńczyk, Gotfryd z Andegawenii i Wilhelm z Blaj. Król wziął Tierego w ramiona, wielkimi połami gronostajowego płaszcza ociera mu twarz; po czym odrzuca płaszcz, dają mu inny. Bardzo czule zdejmują zbroję z rycerza, sadzają go na arabskiego muła; wiodą go z radością i w pięknym ordynku. Baronowie wracają do Akwizgranu, zsiadają z koni na dziedzińcu. Wówczas zaczyna się uśmiercanie tamtych. CCLXXXVIII Karol woła swoich diuków i hrabiów: Co radzicie o tych, których zatrzymałem? Przyszli na sąd nad Ganelonem; oddali mi się jako zakładnicy za Pinabela. Frankowie odpowiadają: %7ładen z nich nie ma prawa żyć! Król woła Bastruna, swojego rządcę: Idz i powieś wszystkich na drzewie z przeklętego drewna. Na tę brodę, której włos jest siwy, jeśli ujdzie śmierci bodaj jeden, zginąłeś ty i przyszedł dzień twojej zguby! Odpowiada: Co mogę 69 począć innego? Ze stoma strażnikami zabiera ich siłą; jest ich trzydziestu, wszystkich powieszono. Kto zdradza, gubi innych z sobą. CCLXXXIX Wówczas odeszli Bawarowie i Alemanowie, i Puatweni, i Bretonowie, i Normanowie. Wszyscy zgodzili się, a Frankowie pierwsi, że Ganelon musi umrzeć w osobliwych mękach. Przyprowadzają cztery rumaki, potem przywiązują mu ręce i nogi. Konie są ogniste i rącze, czterej strażnicy pędzą ich przed siebie do klaczy, która jest na środku pola. Przyszedł na Ganelona dzień zguby. Wszystkie jego nerwy prężą się, wszystkie jego członki pękają, na zieloną murawę leje się jego jasna krew. Umarł Ganelon śmiercią, która przystała jawnemu zdrajcy. Kiedy człowiek jeden zdradzi drugiego, nie jest słuszna, aby się tym mógł chełpić. CCXC Skoro cesarz wziął już pomstę, zawołał swoich biskupów z Francji, z Bawarii i z Alemanii.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|
|
|