Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

roku nadchodził w środku nocy, rzucał drżącą szarą poświatę, ale sączące się przez
niewielkie okienko światło poranka nie rozjaśniało mroku izby.
- Jak myślisz, Ravn, co to było?
Nie wymawiaj mego imienia! krzyczało w nim wszystko ze złością. A mimo to oczekiwał
niecierpliwie, by powtórzyła je raz jeszcze, by znów poczuć tę znienawidzoną słodycz w
ciele. Ach, gdyby tak wolno mu było ją dręczyć i torturować, zemścić się na niej!
Poruszył się.
- Dziwne - powiedział jednak jakby wbrew sobie. - Podobne rzeczy wydarzyły się
wczesną wiosną w Grindom.
- Co ty powiesz? - ożywiona uklękła. Ravn dostrzegł w mroku jej bieliznę i nagie kolana
na brzegu łóżka.
- Tak - odpowiedział, z trudem wydobywając słowa. - Kilku młodzieńców twierdziło,
jakoby widzieli w ciemnościach upiory. Sądziliśmy, że są to jedynie ich wymysły. Ale z
tego co mówisz...
Nagle wrzasnął:
- Połóż się w końcu, nie siedz tak! Chcę spać!
- Dobrze - szepnęła Tova i skuliła się spłoszona. - Dobranoc, Ravn. A może dzień dobry?
Nie zniżył się do tego, by jej odpowiedzieć. Chyba nie sądziła, że jest aż tak naiwny?
32
Gdy Tova się obudziła, Ravna już nie było w izbie. Ze sznura zniknęło też jego ubranie.
Dziewczyna poderwała się, przerażona, że odszedł i zostawił ją samą na tym pustkowiu.
Ale Ravn musiał po prostu wyjść. Czuł, że ciasna izba dusi go i przytłacza. Widok śpiącej
dziewczyny wzbudził w nim gwałtowną nienawiść. Leżała taka odrażająco słaba i
delikatna, jej złote włosy opadały poza przykrycie z owczej skóry.
Bezwiednie wyciągnął rękę i odgarnął kilka kosmyków, które zsunęły się jej na twarz.
Palcami przesunął po włosach, które wydały mu się delikatne jak jedwab.
Odwrócił się na pięcie i wybiegł z chaty. Ruszył pod wiatr i nie zatrzymywał się, póki
starczyło mu sił, minął opustoszałe zagrody i wyszedł na halę, wreszcie zatrzymał się
przy jeziorku, zachodząc w głowę, jak się tam w ogóle dostał. Pochylił się i opłukał
rozpaloną twarz w lodowatej wodzie. Potem wolno zawrócił.
Tova ubrała się i wyszła przed chatę. Zobaczyła go z daleka i serce jej zabiło z trwogi,
ale jednocześnie poczuła gwałtowną ulgę, tak że omal nie zemdlała.
W tej samej chwili dostrzegła dwóch mężczyzn na koniach nadjeżdżających drogą od
strony Grindom.
Ravn musiał ich także zauważyć, bo wyszedł im na spotkanie. Mężczyzni zeskoczyli z
koni i coś mu powiedzieli. Wydawali się mocno poruszeni, co Tovę trochę zaniepokoiło.
Na szczęście jednak dla siebie nie słyszała ich rozmowy.
- Gdzie byliście? - pytał rozgniewany Ravn. - Już dawno powinienem wrócić do dworu, a
tymczasem bawię się tu w niańkę.
- W Grindom wiele się wydarzyło - odparł jeden z mężczyzn z powagą. - Ludzie rycerza
Gudmunda podpalili kilka chat należących do dworu, które częściowo spłonęły.
- Oszalał? - wybuchł Ravn. - To znaczy...
- Sam rycerz nie brał w tym udziału, tylko paru jego ludzi, reszta to jacyś nieznajomi,
którzy na własną rękę zdecydowali się pomóc uwolnić dziewczynkę.
- Dziewczynkę! - wysyczał Ravn. - Ona wcale nie jest dzieckiem! Spójrzcie na nią!
Tova dostrzegła, że mężczyzni odwrócili głowy i popatrzyli w jej stronę. Pośpiesznie
weszła z powrotem do chaty.
- Możecie przejąć nad nią straż - dodał Ravn niecierpliwie. - Ja tymczasem wracam
wesprzeć Grjota.
33
- Przynosimy ci nowe rozkazy - przerwał mu jeden z przybyłych. - Pan Grjot wpadł we
wściekłość. %7łąda, byś wrócił z dziewczyną do dworu rycerskiego i ją zabił. Martwe ciało
masz położyć na dziedzińcu, tak by wszyscy je zobaczyli. Niech to będzie przestroga dla
Gudmunda, że z Grjotem nie wolno igrać!
Z twarzy Ravna trudno było cokolwiek odczytać.
- Nie mam zamiaru włóczyć się w kółko z... z...
- To rozkaz. Grjot jest pewien, że nie sprawi ci to żadnych trudności. To dla ciebie wszak
nie pierwszyzna. Bo chyba cię nie omotała?
- Omotała? Jak to?
- No, czy rzuciła czar, żeby wzbudzić w tobie pożądanie.
- Pożądanie? Zwariowałeś. Nie cierpię tej dziewki!
- Tym lepiej dla ciebie. Ruszajcie czym prędzej!
- Ale przecież rycerz nie ponosi winy za to, co się stało - zastanawiał się głośno Ravn.
- Ale jest odpowiedzialny za czyny swoich ludzi. Musimy już wracać! - Mężczyzni
pożegnali się, zawrócili konie i odjechali.
Ravn długo stał nieporuszony. W końcu wyprostował się i wrócił do chaty.
W świetle dnia izba wyglądała wyjątkowo nędznie. Miniona zima mocno sfatygowała
drewniane ściany, poczyniła także znaczne szkody na torfowym dachu.
W drzwiach Ravna powitała Tova.
- Dzięki Bogu, że nie odjechałeś! - zawołała. - Czego chcieli ci ludzie?
Z kamienną twarzą odparł:
- Wracamy do rycerskiego dworu, Grjot rozkazał puścić cię wolno.
- Och! Dziękuję - Tova odetchnęła z wyrazną ulgą.
Nie dziękuj przedwcześnie, pomyślał Ravn i odwrócił się, by nie patrzeć jej w oczy.
W powrotnej drodze Tova omal nie tańczyła ze szczęścia.
34
- Wiesz, Ravn, naprawdę miło z twojej strony, że mnie odprowadzasz! Tak się cieszę, że
wracam do domu!
Nic nie odpowiedział, szedł ponury jak noc, ściskając pod peleryną rękojeść noża.
Udusić ją? Nie, bo musiałby ująć w dłonie jej smukłą dumną szyję. Zabić ją od tyłu? Krew
zaplami jej włosy...
Nie, jednak najlepszy będzie nóż! Umrze szybko i bez bólu.
Ravn został wychowany, by zabijać, ale prawdę mówiąc, nikogo jeszcze nie zabił. %7łycie
nad norweskim fiordem właściwie toczyło się spokojnie. Zdarzało się, że ktoś kogoś
zamordował po pijanemu albo kogoś zadzgano w tajemniczych okolicznościach, ale takie
szczegóły nie dochodziły do uszu zwykłego pospólstwa. Przeważnie jednak chłopi byli [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright 2006 MySite. Designed by Web Page Templates
    hp include("s/6.php") ?>