Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Była zdeterminowana nigdy się nie zakochać. Ale Jared
zakradł się do jej serca ze swoim krzywym uśmiechem i
burzowymi oczami. Jego determinacja i absolutnie męski wygląd
przedarły się przez jej zabezpieczenia i naznaczyły ją na zawsze.
Kiedy przyłapał ją w Klubie, nie okazał zazdrości. Była tylko
ognista namiętność i nieprzeparty głód. Zadbał o zaspokojenie
każdego jej pragnienia na ranczu, podarował jej swój dotyk, swoje
pożądanie& swoją niewypowiedzianą miłość. I nigdy nie
wymagał od niej więcej, niż myślała, że może mu dać.
 Kimberly, łamiesz mi serce.  Jego głos ogarnął jej zmysły.
Czy to wytwór jej wyobrazni, potępienie za to, że od niego
odeszła?
 Kochanie, nie możesz tak płakać, pochorujesz się.
Poderwała się zszokowana, czując jego dłonie ściskające
ramiona i przyciągające ją do przodu. Otwarła oczy i on tam był.
Jego spojrzenie, milion odcieni szarości, zmarszczki otaczające
usta, smutny wyraz twarzy, gdy przyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… do piersi.
 Jared&  Krzyknęła jego imię i wyciągnęła do niego
dłonie, chwyciła go, a on zacisnął ręce wokół niej i trzymał ją
mocno w ramionach. Po chwili wstał, żeby móc ją podnieść, i zajął
jej miejsce w fotelu.
Siedziała wtulona na kolanach Jareda z głową schowaną przy
jego szyi, a on ją uspokajał. Aagodne, przerywane słowa
wypowiadane głosem ochrypłym z emocji.
 Kochanie, wszystko w porządku  wyszeptał jej do ucha,
zanim złożył delikatne pocałunki wzdłuż brwi.  Wszystko dobrze,
Kimber. Już nie jesteś sama.
Obiecał, że będzie zawsze przy niej, i teraz, kiedy najbardziej
go potrzebowała, był przy niej. Tulił ją, znalazła schronienie w
jego ramionach, pocałunki koiły otwartą ranę rosnącą w duszy.
 Dlaczego tu jesteś?  Próbowała powstrzymać łzy, ale te
nie chciały przestać płynąć.
Jared westchnął ciężko.
 Mama zadzwoniła, gdy wczoraj wieczorem przyjechałaś po
klucze. Martwiła się o ciebie.
Kimberly przytaknęła gwałtownie. Carolyn obserwowała ją
zbyt uważnie i Kimberly wiedziała, że nie zdołała ukryć dowodu
nocy pełnych łez, które spędziła po opuszczeniu farmy.
Cała była obolała. Nie mogła spać, marząc o Jaredzie, nie
mogła przetrwać dnia bez jego imienia pojawiającego się na
wargach. Bez płaczu za tym wszystkim, od czego odeszła.
 Nie chcę tego  wyszeptała w końcu.  Tego miejsca, tego
dziedzictwa. Nie mogÄ™& Nie chcÄ™ tego.
Poczuła, jak się napiął, poczuła, jak mocniej zacisnął dookoła
niej ręce.
 Pięć lat to nie jest aż tak długo&  Słyszała ból w jego
głosie, słyszała wszystkie potrzeby, które czuła w jego duszy.
Podniosła głowę, uniosła rękę i położyła palce na jego
wargach. Patrzył na nią w milczeniu, chociaż w oczach szalały
emocje.
 Nie proszę o obietnice  wyszeptała.  Nie chcę ich.
Jeszcze. Ale potrzebujÄ™ tego, potrzebujÄ™ ciÄ™ teraz. Tak po prostu.
Ten uśmiech, Boże, kochała ten uśmiech, nawet tak jak teraz,
ukryty pod jej palcami.
 Mówiłem ci  mruknął szorstko.  Będę przy tobie,
Kimber, zawsze, jakkolwiek będziesz mnie potrzebować. To nie
jest obietnica. To fakt.
Przyciągnął ją do piersi, chowając jej głowę pod
podbródkiem, i łzy w końcu przestały płynąć.
 Po prostu odpocznij, kochanie  powiedział.  Tutaj, w
moich ramionach. Po prostu pozwól mi cię tulić&
Noc mijała, ale Jared nie puścił jej nawet na chwilę.
Rozmawiali szeptem, a on słuchał w milczeniu opowieści o jej
dzieciństwie, o długich latach w szkole z internatem.
Zmiał się razem z nią, gdy opowiadała o dowcipach, które
często płatała siostrom prowadzącym szkołę. Tulił ją mocno, kiedy
mówiła o karach, które uważała za uczciwą cenę za radość, jaką
udało się jej wygospodarować w ciągu tych lat. I kołysał ją czule,
kiedy wspominała przerażające wydarzenia z przyjazdu do domu
kilka godzin przed śmiercią matki.
W końcu zamknęła oczy ze znużenia i zasnęła. A Jared wciąż
ją tulił, przyglądał się jej czule, serce rozdzierał mu ból z powodu
samotności, jakiej doświadczyła, i przysiągł w duszy, że już nigdy
więcej jej nie zazna.
Następnego dnia rano Jared odwiózł Kimberly do domu, po
tym jak zorganizowali kogoÅ› do przyprowadzenia za nimi jej
samochodu. Przez całą godzinną podróż trzymał ją za rękę,
pozwalając jej siedzieć w ciszy, do momentu gdy wjechali na
podjazd.
Kimberly patrzyła na mały dom z cegły i zdała sobie sprawę,
że w ciągu ostatnich sześciu lat to miejsce było jej domem bardziej
niż Briar Cliff kiedykolwiek.
 Wejdz ze mną  wyszeptała.
Nie chciała pozwolić mu odejść. Nie chciała mierzyć się z
oczekującą na nią samotnością.
Jared westchnął ciężko i podniósł jej dłoń do swoich ust,
pozostawiając w środku delikatny, niszczycielski pocałunek.
 Nie mam dziś aż tyle samokontroli, kochanie  wyszeptał.
 Nie sądzę, żeby któreś z nas ją miało.
Odwróciła głowę i przyjrzała się jego zmęczonej twarzy, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates