Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie róbcie tego.  Korwin zwiesił głowę, ale po chwili wbił wzrok w Czechowicza. 
Jeśli teraz stąd wyjdziesz, wszystko zaprzepaścisz. Tyle lat pracy, wysiłków... pójdzie na
marne.
 A co proponujesz w zamian?  spytał ponuro Czechowicz.  Dręczenie nieświadomych
niczego ludzi? %7łycie w takiej hipokryzji jak ty? Zabijanie świadków i policjantów?!
 To był wypadek. Kostecki ściągnął cię wtedy przy jej pomocy  wskazał na Sil  na to
przyjęcie, bo poprzednie próby nie dawały rezultatu. Wiesz, jak ryzykowne było za każdym
razem przewożenie cię do instytutu i z powrotem? Kostecki był zdania, że eksperymenty
można przeprowadzać u ciebie w domu. Chciał spróbować. Zaproponował ci zabawę w
zwykłą, niegrozną hipnozę. Podobało ci się, prawda? Już wtedy chciał cię przeciągnąć na
naszą stronę. W czasie seansu podał ci wziewny środek wywołujący krótkotrwałe objawy
migrenopodobne. Potem dali ci haerotex w opakowaniu panadolu, myśląc, że zaraz po
powrocie do domu go zażyjesz. Jak wiesz, podany doustnie zaczyna działać po półgodzinie.
To było lekkomyślne, ale byli pewni, że zle się czując, natychmiast pojedziesz do domu i
nawet jeśli nie wezmiesz leku, ona  ponownie wskazał Olenę  coś wymyśli, jak zwykle
zresztą. Dodałaby to do coli czy nawet do herbaty.
Korwin mówił szybko, rozglądając się nerwowo dokoła.
 Po cholerÄ™ o tym wszystkim gadasz?!  warknÄ…Å‚ Czechowicz.
 %7łeby ci wyjaśnić, że to był wypadek. Kto mógł wiedzieć, że z tak cholernym bólem
głowy będziesz jeszcze do kogoś jechał? Oddałeś haerotex Morawieckiemu i nieszczęścia się
posypały... Zrozum, jesteś lekarzem. Kończyliśmy tę samą uczelnię.
 Być może  przyznał Robert  tylko że ty chyba opuściłeś te kilka wykładów, na
których mówiono, że to my jesteśmy dla ludzi, a nie ludzie dla nas. Popieprzyły ci się
priorytety. Kariera, którą robisz, jest gówno warta.
 Nie!  krzyknÄ…Å‚ niemal histerycznie Korwin.  Nie masz racji. Jeszcze nie wszystko
stracone. Pomyśl, jakie to pieniądze...
 Popatrz dokoła!  przerwał mu Czechowicz.  To już koniec. Koniec, rozumiesz?!
Zejdz nam z drogi.
Drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem i do środka wpadło dwóch mężczyzn w
antyterrorystycznych uniformach. Krótkie karabinki wycelowali natychmiast w głąb
korytarza.
 Sil!  krzyknÄ…Å‚ jeden z nich.
 W porządku  odparła agentka.  Zajmijcie się nim.  Wskazała na Korwina.  Ja idę po
resztÄ™.
Wyższy z mężczyzn podszedł szybko do psychiatry i rzucił go brutalnie na ścianę.
 Ręce w górę!  krzyknął, przeszukując go.
Sil pobiegła w głąb korytarza. Strzał z tamtej strony zaskoczył wszystkich. Drugi
mężczyzna z karabinkiem odruchowo wycelował w postać, która mignęła dwadzieścia
metrów od nich, przekraczając korytarz, by zniknąć za rogiem. Sil chwiała się jakiś czas, a
następnie padła na podłogę. Kilka metrów za nią pojawiło się czterech ochroniarzy, ale
ujrzawszy antyterrorystów, rzucili się na ziemię i starali odczołgać w bezpieczne miejsce.
 Jola!!!  wrzasnÄ…Å‚ Robert.
 Wszyscy padnij!  rozkazał ten, który trzymał Korwina.
Jego kolega posłał serię w kierunku napastników, po czym kiwnął, że idzie do nich. W
drzwiach pojawiło się kolejnych czterech mężczyzn w czarnych uniformach. Ultra poznała
wśród nich Zelwera, kolegę z agencji.
 Osłaniaj go!  rozkazał natychmiast mężczyzna przytrzymujący Korwina, wypychając
lekarza na zewnÄ…trz.
Ultra z Robertem przylgnęli do posadzki.
 Kim oni są?  spytał szeptem Czechowicz.
 To nasi ludzie, nie ruszaj siÄ™.
Trzej agenci zniknęli im z pola widzenia. Ci, którzy pozostali, zajęli bez słowa
stanowiska. Wkrótce usłyszeli wymianę strzałów, pózniej jeszcze jedną, a potem zapanowała
cisza. Po kilku sekundach znowu rozległy się krzyki i odgłosy walki. Przez drzwi wpadali
kolejni antyterrorysci. Widząc gesty stojącego przy wejściu dowódcy, zajmowali stanowiska
lub biegli w głąb korytarza.
 Jeszcze się nie ruszaj  wyszeptała Ultra.
Minęły przynajmniej dwie minuty, zanim usłyszeli kroki. Zelwer wracał biegiem w ich
stronę. Ultra spytała go wzrokiem, co mają robić.
 Na razie czysto, ale uważajcie  odparł zdyszany.  Powoli do drzwi.
 Co z Jolą?  spytał szybko Czechowicz.
 Z kim?
Ultra wskazała leżącą kilkanaście metrów dalej Sil. Zelwer pokręcił tylko wolno głową,
po czym spojrzał raz jeszcze w głąb korytarza, sprawdzając, czy jest bezpiecznie.
 Jak to?  spytał osłupiały Robert.
 Nadziała się na jakiegoś gówniarza. Wyglądał jeszcze jak dzieciak, ale skurwysyn
zaskoczył ją.
 Przykro mi  powiedziała cicho Ultra.
 Trzeba jej pomóc, ona...
 Ona nie żyje.  Agentka zajrzała Czechowiczowi prosto w oczy.  Naprawdę mi
przykro. Musimy uciekać. Pomożesz mi?
Robert zastygł na chwilę na kolanach.
 Musimy się spieszyć  ponagliła go agentka.
Tym razem wziął ją na ręce i ruszył w kierunku drzwi.
 Szybko!  krzyknął w ich stronę mężczyzna zabezpieczający wejście, cały czas celując
w głąb korytarza, dopóki oboje nie wydostali się na zewnątrz.
Krentz odłożył słuchawkę i podszedł wolno do swojego fotela.
 Koniec  powiedział głucho do Bauera, który właśnie pojawił się w drzwiach.
 Jak nasi ludzie?
 Bez strat, Ultra lekko ranna. U Malinowskiego trochę gorzej. Sil nie żyje, mają kilku
rannych.
 A Malinowski?
 Rozmawiałem z nim kilka minut temu. Jechał właśnie do premiera.
 No, to teraz czeka go prawdziwa przeprawa.
 Niezupełnie. Przyznał mi się, że już wczoraj rzucił wszystkie dowody na jego biurko.
Dzisiaj działał na jego polecenie.
Bauer zaśmiał się gorzko.
 Jak zwykle był z nami szczery.
 Tym razem nie dziwię się mu. Nie pamiętam, żeby przez ostatnie kilka lat stąpał po aż
tak cienkim lodzie. Włącz telewizor, zaraz powinny być wiadomości.
Bauer usiadł na kanapie, sięgnął po leżącego na niej pilota i nacisnął czerwony guzik.
Przez dobre kilka minut oglądali notowania giełdowe, wreszcie jednak rozpoczęły się
wiadomości. Słuchali ich w ciszy.
  Odwołanie ministrów zdrowia, pracy i spraw społecznych oraz obrony narodowej 
mówiła spikerka  jest kontynuacją działań, jak to określił premier, mających na celu
zwiększenie efektywności funkcjonowania gabinetu, który jak wykazują ostatnie badania, ma
coraz mniejsze poparcie społeczne. Komentatorzy przewidują, że należy się spodziewać
dalszych zmian .
Bauer wzruszył ramionami.
 Delikatnie to on tego nie zrobił...
  Tak zwana «afera lekarzy» zdominowaÅ‚a pierwsze strony gazet  usÅ‚yszeli kolejnÄ…
wiadomość.  Znany psychiatra, profesor Lech Wasyłyszyn, odmówił jakichkolwiek
wyjaśnień dotyczących jego powiązań ze sprawą...
 Nie mógł ryzykować  odparł spokojnie Krentz, ignorując wiadomość o lekarzach.  [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl