Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kulturalny. Zrozumiałem, że tą maską rębajły i prymitywnego w swych sądach
wojaka posługiwał się w kontaktach ze zwierzchnikami. Taka obcesowość i
żołnierska prostolinijność podobała się Wranglowi i Szatiłowowi. Artifieksow z
powodzeniem grał rolę wroga salonowych elegantów i gadatliwych generałów. Ku
mojemu zdumieniu powiedział do mnie na wstępie z całą szczerością:
94
95
 Chyba nie utrzymamy się długo na Krymie. Armia Czerwona rośnie, za
Perekopem zgromadzono duże siły, najlepszy z ich dowódców, Frunze, i cała
kawaleria Bu-dionnego szykują natarcie... A u nas...  rozłożył ręce.  Na miejsce
tych, którzy idąc w pierwszej linii zginęli na Donie i Kubaniu, przyszła wyłącznie
junkierska, kadecka i gimnazjalna młodzież i nieudolni generałowie oraz niedobitki z
kozackich pułków Dienikina. Na pomoc Europy liczyć nie możemy.
Widział pan wczoraj tych liberalnych próżniaków i ga-dułów? Powinni by przysłać tu
nam z dziesięć dywizji angielskich i francuskich, ze sto tanków  Renault", lotnictwo i
marynarkę. Ale Europa tego nie zrobi, bo nie1 chce zrobić. Wobec tego oddanie
Krymu jest kwestiÄ… paru tygodni.
 Co też pan mówi, generale... Nasza rosyjska armia... Nie dalej niż wczoraj w
gazecie  Głos Taurydy" czytaliśmy...
Spojrzał na mnie kpiącym wzrokiem.
 Niech pan da spokój, Jewgieniju Aleksandrowiczu, pan wie to równie dobrze jak
ja.  Zapalił papierosa.  Jeżeli władza jest w rękach samozwańczych generałów
i skretyniałych senatorów cesarskiego imperium, jeżeli ta władza spekuluje i zawiera
wątpliwej wartości transakcje handlowe z nieuczciwymi francusko-turecko-włosko-
grec-kimi firmami i aferzystami  zaciągnął się mocniej papierosem  jeżeli
zwraca się o pomoc do szulerów, carskich żandarmów, arystokratycznych idiotów i
przestępców, to dni jej są policzone.
 To ciekawe!
 Cóż w tym ciekawego? Ale przejdzmy do naszych spraw. Pan, oczywiście,
domyśla się, że my wiemy, kim
96
pan jest, jakie jest pańskie pochodzenie społeczne i pańska przeszłość? Nie ukrywam,
że kiedy indziej ja osobiście raczej bym unikał znajomości z panem, ale teraz...
Otaczają nas setki takich typów, w porównaniu z którymi pan jest niewinnym
dzieckiem, można powiedzieć, barankiem... Nie mamy potrzeby zastanawiać się nad
tym, natomiast musimy trzezwo ocenić sytuację. Teraz jest pan nam potrzebny i
dlatego pana chronimy. Pan zaś powinien robić to, co ma pan zlecone.
 A potem?  zapytałem ostrożnie.
 Co będzie potem, nie wiem. Potem niech pan raczej liczy na siebie i swoje
zdolności. Sądzę  Artifiek-.sow zaśmiał się  że wkrótce my wszyscy będziemy
mo-krłi liczyć tylko na siebie, na swoje szybkie nogi i własną zaradność.
Chwilę obaj milczeliśmy.
 A co wie o mnie generał Szatiłow?
 Niewiele. On nie interesuje się panem więcej niż mu to jest potrzebne dla
kontaktów z cudzoziemcami. Bardziej zainteresowała się panem pani Kantemir,
koleżanka córki generała.
 Anna Aleksandrowna?
 Właśnie... Kiedy powiedziałem jej, kim pan jest naprawdę, nie ukrywając tego, co
mi powiedział Tatiszczew, nie chciała wierzyć, była szalenie zdziwiona. Nawet przez
myśl by jej nie przeszło, że jest pan mistrzem wśród ka-siarzy i genialnym szulerem.
Milczałem, opanowany ogromnym zniechęceniem i przygnębieniem.
 Nie warto się martwić. Cóż, pan jest dla niej egzotyczną figurą, ciekawym,
niezwykłym eksponatem wśród dziesiątków szarych, stereotypowych, podobnych do
siebie
7  Pan ze Stambułu
97
I
jak dwie krople wody, krymskich uchodzców. Zagadaliśmy się, a czas już pomówić o
tym, co w tej chwili jest najważniejsze.
Szybko uzgodniliśmy marszrutę naszej wycieczki.
 W Belbeku odbędzie się śniadanie u  najzupełniej przypadkowo" tam
spotkanego tatarskiego księcia, Tu-chanbeka. Z nim będzie i mułła. No,
oczywiście, rozmowy, pytania, różne takie ideowe deklaracje... Następnie krótki
odpoczynek w rejonie góry Sapun. Tam spotkamy się z ,,ludem", ale
rosyjskim. Ceremonia podobna, z tym że odezwą się dwa, trzy głosy niezadowolenia.
 A skąd wezmiecie tych niezadowolonych? Kto się odważy?
 Będzie tam paru drabów z miejscowego garnizonu, przebranych za chłopów.
 Jest pan nadzwyczaj szczery!
 A cóż mam robić? Jeszcze i z panem bawić się w ciuciubabkę? Stawiamy
wszystko na jedną kartę. Pan to powinien zrozumieć. Na pomoc Europy trudno
liczyć, a jest ona dla nas niezbędna. Dla ewentualnego uzyskania tej pomocy
zmobilizowaliśmy wszystkich, począwszy od carskich dostojników, a skończywszy
na' arystokratycznych prostytutkach i znanych europejskich aferzystach.
Po dziesięciu minutach pożegnałem się z Artifiekso-wem. Odprowadził mnie
grzecznie do drzwi i życzył powodzenia. Podobał mi się ten człowiek, niewątpliwie
byliśmy do siebie trochę podobni.
Wyszedłem na ulicę i spojrzałem na zegarek. Dochodziła druga  czas iść na obiad,
a potem podumać nad jutrzejszym dniem. Zdecydowałem się na  Savoy",
najelegantszą i najdroższą restaurację w mieście. Za obiad z trzech dań z
obowiÄ…zkowÄ… butelkÄ… szampana i likierem
93
do kawy liczono tam pięć i pół dolara lub dużą paczkę tracących na wartości
krymskich banknotów.
Po obiedzie uznałem za wskazane trochę się przejść. Czułem się pokrzepiony, pełen
energii i gotów do zajęcia się moimi zagranicznymi gośćmi.
Nie zdążyłem oddalić się nawet dwadzieścia kroków od restauracji, gdy z bramy
jednego z domów wynurzył się rotmistrz. Dał mi znak ręką, abym się zatrzymał, i
podszedł do mnie. Z drugiej strony zbliżył się do nas jakiś człowiek ubrany po
cywilnemu.
 Halo, szanowny milordzie  zaczął rotmistrz.  Zjadł pan obiadek, wypił
winka, więc z pewnością chętnie panv ze mną porozmawia. Ja również pragnąłem
tego spotkania... Kulików!  zwrócił się do stojącego w milczeniu cywila  gdzie
jest powóz?
 W tej chwili!  cywil machnął ręką, a na ten sygnał zza rogu wyjechał Hasan.
Tatar był wspaniały. Trzymając się wyprostowany na kozle, uśmiechał się szeroko,
ukazując olśniewające uzębienie.
 ¦ Salem alej kum, książę!  zawoÅ‚aÅ‚ wesoÅ‚o. WsiedliÅ›my do powozu. KoÅ‚o Hasana
usadowił się na kozle Kulików. Tatar machnął batem i konie ruszyły galopem.
 Jakże pana drogocenne zdrowie, oszuście?  zapytał z miłym uśmiechem
rotmistrz.
 Niezle, draniu  odpowiedziałem równie uprzejmie.
 Pan chyba dawno nie dostawał po gębie? Ale dostanie pan, daję na to oficerskie
słowo  z pasją powiedział Tokarski. Odwróciłem się od niego w milczeniu. Na
ulicach panował ożywiony ruch.
 Tym razem nie uda się panu wykpić byle czym, lipny baronie! Zbijemy pana
na kwaśne jabłko, rozprawimy się z panem, afe już w kontrwywiadzie, a potem
oddamy pana z powrotem kapitanowi Gołoskuchinowi, który ma z panem swoje
porachunki... Zdaje pan sobie sprawÄ™ z tego, co pana czeka w...
 Obaj jesteście szubrawcami, za którymi tęskni szubienica, obaj jesteście
rabusiami i obaj przeliczyliście się z siłami.
 To ciekawe... Czyżby pan naprawdę przypuszczał, że ta wczorajsza farsa na
coś się przyda? Niech pan wie, że pańscy statyści, ci Popandopulo i kabaretowi
rabini, są już wyrzuceni z miasta. Pan jest sam, i to w naszych rękach.
¦ PrzyjechaliÅ›my!  zameldowaÅ‚ z kozÅ‚a Kulików. Znowu znalazÅ‚em siÄ™ w domu, [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates