Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chę. Miała nadzieję, że niczego nie wyczytają z jej twarzy,
a bijący od niej blask przypiszą świeżej opaleniznie.
W przedpokoju głośno powitali ją Kent i Kyle.
- Uspokójcie się chłopcy, bo obudzicie Emily! - zawoła
ła Lynette.
- Przywiozłaś nam coś? - dopytywali się.
- Zachowujcie się grzecznie - strofowała ich matka, wi
tając Jodie. - Wspaniale wyglądasz. Opalona skóra pięknie
podkreśla kolor oczu.
- Wakacje dobrze ci zrobiły - dorzucił Chuck.
Jodie usiadła na kanapie, a siostrzeńcy natychmiast wyka
zali zainteresowanie torbami, które przyniosła. Po chwili za
częła wyciągać z nich prezenty. Kiedy skończyła, rzekła:
76 Annette Broadrick
- Dean kupił mi ukulele.
- Wiedział, że umiesz grać?
- Zrobiłam błąd, że powiedziałam mu o tym. Prawdę
rzekłszy, szybko przypomniałam sobie akordy i całkiem nie
zle mi szło.
- Przyniosłaś je ze sobą? - spytał Kent. - Nie wiedziałem,
że grasz.
- Nie, zostawiłam w domu. Kiedy mnie odwiedzisz, to ci
pokażę.
W końcu zasiedli do kolacji. Pytaniom na temat podróży
nie było końca. Póznym wieczorem, gdy Lynette odprowa
dzała Jodie do drzwi, spytała cicho:
- Coś się wydarzyło na Hawajach, prawda?
- Dlaczego tak myślisz?
- Bo cię znam. Masz cień we wzroku, którego wcześniej
nie było.
- Jestem po prostu zmęczona. Podróże wyczerpują.
- Jeśli tak mówisz...
- To minie, gdy wrócę do codziennych zajęć.
- W porządku. A więc widzimy się w piątek wieczorem,
tak?
-Tak.
Jodie opuściła ciepły dom siostry i znalazła się na chłod
nej ulicy. Szybko wsiadła do auta. Gdy czekała, aż samochód
się rozgrzeje, myślała o spostrzeżeniach siostry.
To prawda, że na Hawajach nic się nie stało poza kil
koma pocałunkami. Nie zamierzała z nikim dyskutować
o swoich reakcjach na te pocałunki. Wszystkie były dyk-
Tydzień na Hawajach 77
towane impulsem... poza tym jednym dzisiejszego ran
ka. Nie chciała przyznać, jak bardzo Dean Logan zaczął
ją pociągać.
Włączyła radio i w drodze do domu słuchała muzyki, sta
rając się zagłuszyć niepożądane myśli.
ROZDZIAA SMY
- Popatrzcie! - Zawołała Betty na widok Jodie, która po
urlopie pojawiła się w biurze. - Ale jesteś opalona! Przy to
bie wszyscy wyglądamy na blade twarze. Gdzie byłaś?
- Na Hawajach.
- Dobrze ci. Szef wie, że wzięłaś tydzień urlopu w tym sa
mym terminie, co on?
- Tak. Już jest?
- Jeszcze go nie widziałam, ale to nic nie znaczy. Często
przychodzi przede mną.
Jodie skinęła głową i poszła do swego gabinetu. Na widok
papierów piętrzących się na biurku aż jęknęła, bo czekało ją
teraz nadrabianie zaległości. Zajrzała do pokoju szefa i spo
strzegła Deana zagłębionego w lekturze jakichś dokumentów.
Od razu zajęła się przygotowaniem kawy. Czekając, aż się za
parzy, sortowała pocztę zalegającą biurko.
- Jodie, to ty?
- Tak Uporałeś się z pracą, która nawarstwiła się przez ty
dzień nieobecności?
- Już od wczoraj staram się zorientować w bieżących spra
wach. Jest kawa?
Tydzień na Hawajach
79
- Tak, zaraz przyniosę.
- Dziękuję - odparł, nie odrywając się od czytania.
Sama widzisz, powiedziała do siebie dziewczyna. Już
o wszystkim zapomniał.
Ale gdy postawiła kawę i pochwyciła spojrzenie mężczy
zny, jego płomienny wzrok przyprawił ją o drżenie. Nigdy
wcześniej Dean nie patrzył na nią w biurze w taki sposób.
- Rodzina ucieszyła się na twój widok?
- Siostrzeńcy byli bardziej zainteresowani prezentami niż
moją osobą. Lynette i Chuck uznali, że ładnie się opaliłam,
wyglądam na wypoczętą, a to jest to, czego potrzebowałam.
Mężczyzna skinął głową i wyprostował się w fotelu.
- Chciałbym spotkać się z nimi któregoś dnia - rzekł.
- Z moją rodziną? - Jodie sądziła, że nastąpiło jakieś nie
porozumienie.
-Tak.
-Och!
- Chodz dzisiaj ze mną na lunch, byśmy mogli to omówić.
- Zwykle jadam w biurze.
- Dziś będzie inaczej.
- Czy to ma związek z pracą?
- Oczywiście, że nie.
- Więc nie wydawaj poleceń dotyczących mojego wolnego
czasu. - Dziewczyna odwróciła się, weszła do swojego gabi
netu i zajęła się przeglądaniem dokumentów.
Po kilku minutach zorientowała się, że przy jej biurku stoi
szef.
- Potrzebujesz czegoś? - Spytała uprzejmie.
80 Annette Broadrick
- Dobrych manier. Przepraszam za te polecenia.
- Przeprosiny przyjęte.
- Chciałbym zaprosić cię na lunch - powtórzył.
Jodie zamknęła segregator z dokumentami i wyszła zza
biurka.
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Miło spędziłam
czas na Hawajach, doceniam, że zabrałeś mnie w tę podróż,
ale teraz wróciliśmy do pracy. Uważam, że będzie lepiej, jeśli
wrócimy również do służbowych stosunków.
- Nie wiem, co złego widzisz we wspólnym zjedzeniu lun
chu.
- Na razie wszyscy w biurze wiedzą tylko, że wzięłam ur
lop w tym samym terminie co ty. Jeśli zobaczą nas razem,
pomyślą, że coś nas łączy.
- Przejmujesz się?
-Tak.
- Dlaczego?
- Nie chcę powtarzać stereotypu sekretarki spotykającej
się z szefem.
- Nie sugerowałem, że to randka. Co za problem zjeść
lunch w tym samym czasie?
- Specjalnie udajesz głupiego?
- Nie. Wolę myśleć, że to nieświadome.
- Dziś raczej nie wyjdę na lunch. Zamierzam trochę się
pouczyć. Przyniosłam z sobą kanapkę.
- Pewnie masz rację. - Skinął głową.
Dziewczyna wróciła do porządkowania dokumentów
w segregatorze, a Dean skierował się do własnego gabinetu.
Tydzień na Hawajach
81
Miała nadzieję, że nie zauważył, jak drżała. Zaproszenie na
funcń całkiem wytrąciło Ją z równowagi.
Pomyślała, że jeśli dalej będzie tak postępować, szef wróci
do poprzedniego sposobu życia, a to jej odpowiadało. Znała
kobiety, z którymi się spotykał. Przelotny związek z Deanem
był ostatnią rzeczą, której by pragnęła.
Jeśli będzie wystarczająco często to sobie powtarzała...
może w końcu sama uwierzy, że to prawda.
Mężczyzna usiadł za biurkiem i spojrzał na piętrzące się
dokumenty. Większość wymagała podpisu. Oparł głowę na
oparciu fotela i odwrócił się do okna.
Jodie miała rację, pomyślał. Fakt, że przyjemnie spędzi
li razem tydzień na Hawajach, nie musiał oznaczać, że ich
stosunki będą układały się tak samo w Chicago. Była jego
sekretarką. To wszystko. Przypomniał sobie o telefonie do
Franka. Zostawi dziewczynę w spokoju, wrócą do rutyno
wych obowiązków, jeśli tylko uda mu się zapomnieć smak jej
pocałunków, widok ciała w kostiumie kąpielowym, przyjem
ność czerpaną ze wspólnych rozmów. Potrząsnął głową, by
wyzwolić się ze wspomnień. Sięgnął po kalendarzyk z tele
fonami. Teraz, kiedy nie spotykał się z Rachel, mógł zadzwo
nić do którejś z licznych dawnych znajomych. Wystarczyło
wybrać jedną z nich.
Wieczorem około jedenastej w domu Deana zadzwonił
telefon. Na ekraniku wyświetlił się znajomy numer.
- Witaj, Rachel - rzekł mężczyzna.
82 Annette Broadrick
- A, więc jesteś! Szukałam cię przez cały tydzień. W biurze
powiedziano, że wyjechałeś, a gdy chciałam skontaktować [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright 2006 MySite. Designed by Web Page Templates
    php") ?>  
    Copyright 2006 MySite. Designed by Web Page Templates