[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przełknąwszy kęs arbuza. - Naprawdę? - spytała Terri, zerkając na niego spod oka. - W dzisiej- szych czasach coraz trudniej o dobrego murarza, więc może zgodzisz się, żeby zamek miał podwójne mury? Musisz tylko poprosić tatę o przywie- zienie następnej taczki piasku. - Doskonale! Tak zrobimy, tatusiu. - %7łe też nie przyszło mi to wcześniej do głowy -mruknął z uśmiechem Luke. - Może dlatego, że nie chciało mi się chodzić z tymi taczkami w tę i z powrotem. - Gdybyś na samym początku zbudował tę basztę we właściwym miej- scu... - Moja wina - przyznał, udając skruchę. - Ale postaram się pracować trochę lepiej. - Mam nadzieję. - Terri spojrzała na niego z rozbawieniem, a on po raz kolejny zachwycił się jej urodą. Była po prostu piękna. A on czul się dumny, widząc, że w jego towa- rzystwie wyraznie rozkwita. W ciągu minionych miesięcy nabrała pew- ności siebie i przestała sprawiać wrażenie osoby zagubionej we własnych myślach. W szpitalu dokonywała rzeczy niezwykłych. Nie tylko dawała z siebie wszystko w godzinach pracy, ale w dodatku organizowała zajęcia tera- peutyczne dla niepełnosprawnych i kursy profilaktyki, z których korzys- tali liczni członkowie lokalnej społeczności. R L T W życiu... starał się niczego jej nie narzucać, czując instynktownie, że ich związek wymaga czasu. Pozwolił, by to ona decydowała o ich zażyło- ści. Ubiegłej nocy przeżyli namiętne zbliżenie, na którego wspomnienie przeszył go teraz gorący dreszcz. Zdawał sobie sprawę, że nigdy z nikim nie było mu tak dobrze. I że marzy tylko o tym, by Terri zechciała z nim zostać do końca życia. Po zjedzeniu kanapek Allie podjęła budowę zamku, a oni siedzieli na kocu i obserwowali z daleka jej pracę. - Twoja córka wygląda o wiele lepiej - stwierdziła Terri. - To prawda. - Przełknął resztę kawy i odstawił kubek. - Te ćwiczenia oddechowe, których ją nauczyłaś, doskonale jej robią. A ona tak je polu- biła, że sama mi o nich przypomina. - Była jedną z moich najlepszych uczennic - zaśmiała się Terri - ale być może za bardzo ją lubię, żeby zachować obiektywizm. Luke poczuł przypływ czułości. Zdał sobie sprawę, że Terri naprawdę troszczy się o jego córkę. - Wyjdz za mnie - powiedział pod wpływem nagłego impulsu. I zauwa- żył ze zdumieniem, że na jej twarzy pojawia się wyraz lęku. Czyżbym wszystko zniszczył przez nadmierny pośpiech? - pomyślał z przerażeniem. Dlaczego nie mogłem z tym poczekać? Teraz na pewno mi odmówi, a przecież ja nie potrafię bez niej żyć. - Luke... - Urwała i zamknęła oczy, jakby zbierając siły. Czuł, że powinien ją uspokoić, zapewnić, że nie ma jej niczego za złe. %7łe przecież mogą pozostać dobrymi przyjaciółmi. Ale nie był w stanie się do tego zmusić. R L T Nawet po to, by oszczędzić ukochanej kobiecie chwili stresu związanego z odmową. Z kamienną twarzą czekał na wyrok, który miał złamać mu serce. - Byłeś dla mnie bardzo dobry, a ja nie wróciłabym tak szybko do for- my bez twojej pomocy. - Zamilkła i przełknęła ślinę, jakby słowa uwięzły jej w gardle. - Ale jest coś, co muszę ci powiedzieć, coś, co dotąd ukry- wałam, nawet przed sobą. Spojrzała na niego czule, a on dostrzegł w jej oczach bezmierny smu- tek. - Kiedy straciłam dziecko, łożysko oderwało się od ścianki macicy. Nie wiem, czy będę jeszcze kiedyś mogła zajść w ciążę. Zostać matką twoich dzieci... - To nie jest dla mnie najważniejsze. - Chwycił ją oburącz za ramiona i przyciągnął do siebie bliżej. - Chcę mieć ciebie. Jeśli urodzą nam się dzieci, będę oczywiście zachwycony, ale najbardziej zależy mi na tobie. Kocham cię. Obiecaj mi, że zostaniesz moją żoną. Powiedz: tak. Powstrzymując łzy wzruszenia, objęła jego szyję i mocno do niego przywarła. - Tak, zostanę twoją żoną. Ja też cię kocham i wiem, że będziemy ze sobą szczęśliwi. - Hura! - zawołał radośnie, zrywając się na nogi, a potem wziął ją na ręce i rozpoczął triumfalny taniec. - Co wy robicie? - Allie... - Uśmiechnął się radośnie do córki, a potem nagle spoważniał. Przygotowywał dziewczynkę na taką ewentualność, ale nadal nie miał pojęcia, jak zareaguje. - Allie, kochanie, postanowiliśmy się pobrać. R L T - Bardzo dobrze! - zawołała Allie z szerokim uśmiechem. - Ale nie myśl sobie, że nie będziesz musiał wtedy wozić piasku. R L T
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|