Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

znanie, że przestała się dobrze bawić, tak go przy-
WAOSKI KOCHANEK 247
tłoczyło. Nadal nie potrafił zrozumieć, z jakiego
powodu tak naprawdę odeszła
- Dlatego bierzemy ślub.
- Nie mam wyboru? - spytała Alice ostro.
- Masz. Taki sam, jak ja.
- A jeśli nie zgodzę się za ciebie wyjść?
Nie bądz głupia, zdawało się mówić jego pełne
pogardy spojrzenie. Oczywiście, że się zgodzisz!
Domenico podejrzewał, że Alice drażni się
z nim celowo i usiłuje się w ten nieporadny sposób
zemścić za to, że wcześniej stanowczo twierdził,
że jej nie poślubi.
- Dam ci wszystko, czego zapragniesz. Wszyst
ko - oświadczył. - Obiecuję, nigdy nie pożałujesz,
że zostałaś moją żoną.
- Wszystko? - Jego słowa dały jej do myślenia.
- Jesteś pewien? Dlaczego?
- Moje dziecko musi się urodzić z zalegalizo
wanego związku.
Nawet nie miał pojęcia, jak agresywnie za
brzmiały jego słowa. Alice cofnęła się o krok,
wyraznie zaniepokojona.
- Wystarczy, że umieszczę twoje nazwisko na
świadectwie urodzenia.
- To zdecydowanie za mało - odparł Domeni
co bezlitośnie i energicznie pokręcił głową. - Tyl
ko małżeństwo...
- Proszę, proszę! Zmieniłeś front - zadrwiła.
- Jeszcze parę godzin temu żaden ślub nie wcho
dził w grę! Nigdy! Teraz nie możesz się doczekać,
248 KATE WALKER
aż wsuniesz mi obrączkę na palec. Kto by po
myślał... Więc co planujesz: jeśli nie małżeństwo,
to co?
- Wojna.
Domenico od razu się zorientował, że trafił
w dziesiątkę. Alice sprawiała wrażenie zdezorien
towanej.
- Jesteś gotowa wszcząć wojnę sądową? - spy
tał. - Walczyć o opiekę nad dzieckiem? Zatrudnię
najlepszych prawników.
- Bo na takich cię stać - dodała Alice niechętnie.
- Oczywiście - odparł, niezmieszany. Najwy
razniej nie potrafił wyczuć sarkazmu w glosie
rozmówcy.
Alice nagle poczuła, że opada z sil. Kręciło się
jej w głowie, była bliska omdlenia.
- Muszę usiąść - wykrztusiła.
Odwróciła się pośpiesznie i skierowała do salo
nu, lekko powłócząc nogami. Usłyszała, jak za jej
plecami Domenico mamrocze coś pod nosem, wy
raznie wstrząśnięty.
- Alice? - Czyżby w jego głosie pobrzmiewało
współczucie?
Podtrzymał ją i prowadził w kierunku kanapy.
- Wszystko dobrze? - dopytywał się. -Usiądz...
Może chcesz się czegoś napić?
Przemknęło jej przez myśl, że jest zdumiewają
co delikatny jak na tak potężnie zbudowanego
mężczyznę. Posadził ją na kanapie i wsunął jej
poduszkę pod plecy.
WAOSKI KOCHANEK 249
- Proszę.
Otworzyła oczy i sięgnęła po szklankę. Wcześ
niej w ogóle nie zauważyła, by Domenico się
oddalał, a przecież musiał pójść po wodę. Pomyś
lała, że naprawdę musi z nią być zle. Wypiła kilka
łyków i z wdzięcznością spojrzała na rozmówcę.
Zawroty głowy powoli ustępowały.
- Kiedy ostatnio coś jadłaś?
Domenico ponownie ją zaskoczył. Pytanie było
celne i sensowne. Alice niemal się skuliła z za
kłopotania.
- Próbowałam zjeść śniadanie...
Wiedziała, że takie naiwne tłumaczenie na nie
wiele się zda.
- Niemądra, musisz jeść! -ofuknął ją. -Jesteś
w ciąży!
Pewnie. Powinna się była tego domyślić - ob
chodziło go tylko dziecko.
- Zrobiło mi się niedobrze... - A potem przyje
chałeś i świat oszalał, chciała dodać, ale na szczęś
cie ugryzła się w język.
- Odpręż się - polecił jej, jak zwykle wład
czym i zdecydowanym tonem. Czy ten człowiek
kiedykolwiek miewał rozterki? - Dam ci coś sma
cznego, od razu odzyskasz siły. Na co miałabyś
chęć?
- Zjadłabym tost.
- I jeszcze zupę - mruknął Domenico. - Musisz
zjeść coś konkretnego, skoro przez cały dzień
pościłaś.
250 KATE WALKER
- I zupę - przytaknęła Alice. Po co miała się
spierać? Uparty Włoch i tak postawiłby na swoim.
Po chwili Domenico znikł w kuchni, a Alice
postanowiła przemyśleć swoją obecną sytuację.
Nie mogła jednak się skupić, bo choć została sama
w pokoju, z pomieszczenia obok dobiegały głośne
hałasy. Domenico krzątał się po małej kuchni,
otwierał szafki i po chwili je zatrzaskiwał. Niewątp
liwie nie mógł znalezć tego, czego szukał, bo co
chwila mamrotał pod nosem jakieś przekleństwa
po włosku i ze złością przestawiał garnki.
- Chleb jest w drewnianym pojemniku obok
lodówki - powiedziała głośno, gdy na moment
zapadła cisza. - A masło...
- Chleb? - zdumiał się Domenico, widząc po
zostałości małego bochenka. - Tak ma wyglądać
chleb, twoim zdaniem?
Z niesmakiem zatrzasnął pokrywkę pojemnika
i otworzył szafkę. Potem drugą.
- Gdzie znajdę toster?
Alice uśmiechnęła się szeroko.
- Nigdzie - odparła. - W tym domu nie ma
tostera. Musisz zapalić gaz i upiec chleb na grillu.
Kuchnię wypełniła świeża seria soczystych,
włoskich przekleństw.
- Psiakrew, jak ty sobie tutaj dajesz radę?
- Nie stać mnie na wygody. - Wzruszyła ra
mionami. - Zapominasz, że nie każdy jest multi-
milionerem. Może.sama zrobię tę grzankę, co? Bo
widzę, że to cię przerosło.
WAOSKI KOCHANEK 251
- Poradzę sobie, Alice - oświadczył oburzony
po chwili wymownego milczenia. - Znam się na
gotowaniu.
- Czyżby?
Nie spodziewała się takiej deklaracji. Mieszkała
z tym człowiekiem przez pół roku, lecz nie miała
okazji sprawdzić jego talentów kulinarnych.
W swoim miejskim apartamencie i w rezydencji
pod Florencją zawsze dysponował armią służą
cych, którzy gorliwie dbali o jego potrzeby.
Domenico stanął na progu kuchni.
- Nie zawsze byłem multimilionerem - mruk
nął.
- Rozumiem. Po prostu... nigdy nie propono
wałeś, że zrobisz coś do jedzenia.
Domenico niechętnie mówił o przeszłości. Do
tąd nigdy nie dzielił się z Alice sekretami ze
swoich młodzieńczych lat, więc tym bardziej ją
zdziwiło, że tym razem był gotów to uczynić.
- W dzieciństwie uznałbym twój dom za praw
dziwy pałac - westchnął, a Alice otworzyła usta ze
zdumienia. Co jak co, ale tego się nie spodziewała.
- Dlatego właśnie nie mogę uwierzyć, że w ogóle
bierzesz pod uwagę wychowywanie dziecka w tej
norze. Dobrze wiesz, że mogę wam oboju zapew
nić nieporównanie lepsze warunki. Tylko musisz
być posłuszna.
Równie dobrze mógłby wbić jej nóż w serce.
Alice na moment zdążyła zapomnieć, jak bolesne
bywają słowa tego człowieka, i dała się zaskoczyć.
252 KATE WALKER
- Więc jednak uważasz, że możesz mnie kupić,
tak? - spytała cicho.
- Nikt nie mówi o kupowaniu, moja droga [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright 2006 MySite. Designed by Web Page Templates