 |
 |
|
|
[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] go ten dziennik? Musi coS zrobiæ. Ale co? Wsiadl na konia i wrócil na plantacjê Dar Prawdy. Nagle uderzyla go trafnoSæ tej nazwy. Stary Farleigh Mallard nigdy mu nie wyjaSnil jej znaczenia. A potem Marilyn byla bardzo zajêta z powodu naglej choroby Barona. Nie potrzebowala Sebastiana. Nie, tym razem poczeka na odpowiedni¹ chwilê, kiedy Marilyn odpocznie, kiedy sytuacja w Drze- wie ¯ycia wróci do normy. Do tego czasu ¿ycie Sebastiana bêdzie mêk¹, dopóki nie dowie siê, co zrobi Marilyn, kiedy uslyszy, co ma jej do powiedzenia. A teraz jest tutaj, a ona siedzi na werandzie, jakby caly ten czas czekala na Sebastiana. Szybko pokonal dziel¹c¹ ich przestrzeñ i stan¹l naprzeciw zloto- wlosej dziewczyny. Podniosla zdziwiony wzrok, a w jej oczach zablyslo jakieS nie- znane Swiatlo. Kocham ciê wyb¹kal Sebastian. C... co? wyj¹kala Marilyn zdumiona. Powiedzialem, ¿e ciê kocham. Chcê, ¿ebyS zostala moj¹ ¿on¹. Podj¹leS decyzjê po czy przed przeczytaniem dziennika? Pokochalem ciê, zanim przeczytalem dziennik. Ale mySlalem, ¿e nie zechcesz mnie poSlubiæ, bo nie pozwoli ci na to wychowanie, które otrzymalaS w Nowej Anglii. A kiedy przeczytalem dziennik, uznalem, ¿e mam takie same prawo jak ka¿dy inny, by prosiæ damê o rêkê. Nie pomySlaleS, ¿e nale¿y pozostawiæ decyzjê damie? C... coo? teraz zaskoczony byl Sebastian. Dlaczego nie pozwolileS mi zadecydowaæ? Nie spêdzilam ¿y- cia pod kloszem, panie Rivera. Zaklopotany Sebastian nie wierzyl wlasnym uszom. Co byS powiedziala? Marilyn udawala, ¿e siê namySla. 142 Có¿, panie Rivera... Tak? Có¿, powiedzialabym: Najwy¿szy czas! Zerwala siê z fo- tela. Och, Sebastianie! Pokochalam ciê od pierwszego wejrzenia. Nie wiedzialeS? Sebastian sklonil siê z galanteri¹ i zamkn¹l zlotowlos¹ dziewczy- nê w ramionach. Poczula, ¿e to jej miejsce. Sebastian dziwil siê cu- downemu cieplu, które na niego splynêlo. I ¿eby nasze dzieci byly równie cudowne jak ich matka po- wiedzial, spogl¹daj¹c glêboko w zlote oczy Marilyn. 143 [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] |