|
|
|
|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
coraz trudniej było jej się podnieść i iść dalej. Trzymaj się płotu, trzymaj się płotu, powtarzała słowa Brama jak mod litwę. W ten sposób dotarła do stopni skalnych, po których można było się wspiąć na mur i dalej przeskoczyć do pa rowu, przez który prowadziło przejście na skróty do pobli skiej drogi. Było ono dość strome i skaliste, ale pozwala ło zaoszczędzić parę ładnych kilometrów przedzierania się przez wrzosowiska. Sophia zastanawiała się, czy zaryzykować i wybrać krót szą, ale .mniej bezpieczną trasę. Nick mógł wpaść na po mysł, żeby iść właśnie tędy, przemknęło jej przez głowę. Jessica Hart 132 Pod wpływem impulsu zdecydowała się to sprawdzić. Parów był ledwo widoczny pod grubą pokrywą śniegu, ale w oddali dojrzała błysk latarki. Co robić? Szukać Brama, czy iść w kierunku migoczącego światełka? Zwyciężyło przekonanie, że jeśli nie pojawi się w umówionym miejscu, Bram sam ją znajdzie. Przywiązała szalik do wyłomu skal nego jako znak dla Brama i ostrożnie posuwała się w dół wąwozu. Po kilku krokach natknęła się na Nicka zawinięte go w pomarańczowy śpiwór przysypany grubą warstwą śniegu. - Przewróciłem się - zdołał wycedzić przez zesztywnia- łe z zimna usta. - Uderzyłem się w kolano i nie mogłem dalej iść, więc postanowiłem przeczekać tu do świtu. Mam odpowiedni sprzęt, nic by mi się nie stało - tłumaczył. - Wiem, jak się zachować w ekstremalnych warunkach - do dał, widząc wyraz twarzy Sophie. Zawsze myśli tylko o sobie. Po uczuciu ulgi, że nic mu się nie stało, Sophie poczuła przypływ wściekłości. - Idę po Brama. Wrócimy tu po ciebie. Nie uszła daleko. O mało jej nie przewróciła pędzą ca Bess, która głośnym szczekaniem przywoływała Bra ma. Bram pojawił się po kilku sekundach. Na jego widok Sophie odetchnęła z ulgą. Tym razem Bram nie mógł opanować złości. - Co ty wyprawiasz? - wykrzyczał jej prosto w twarz. - Nick jest na dnie parowu - wyjąkała, słaniając się ze zmęczenia. - Nie obchodzi mnie, gdzie jest Nick. Miałaś trzymać się Zlub na wrzosowisku 133 płotu. Magłaś się przewrócić i zrobić sobie krzywdę. Jak bym cię wtedy znalazł? - Zostawiłam szalik, żebyś wiedział, gdzie jestem - bro niła się Sophie. - Pewnie porwał go wiatr. Bess przyprowadziła mnie tu taj. Skakała na mur jak oszalała i nie chciała się ruszyć ani kroku dalej. - Bess, uratowałaś mi życie - szepnęła Sophie ze łzami w oczach, obejmując i głaszcząc psa. Bram z trudem opanował złość podsycaną strachem o życie i zdrowie Sophie. - Teraz zaprowadz mnie do Nicka - rzucił krótko. Sophie nie pamiętała, jak udało im się dotrzeć z powro tem na farmę. Miała zesztywniałe z zimna dłonie i stopy. Chłód przeszywał ją na wskroś. Gdyby nie spokój i opano wanie Brama, nie byłaby w stanie zrobić kroku. - Już niedaleko. Zaraz będziemy w domu - powtarzał przez całą drogę, choć praktycznie sam dzwigał Nicka. Sophia zdawało się, że ten koszmar nie ma końca. Wreszcie, jak światełko w tunelu, wśród śnieżnej zamie ci dojrzeli zarysy zabudowań Haw Gill. Kiedy już znalezli się w domu, Bram przejął sprawy w swoje ręce, a skrajnie wyczerpana Sophie i Nick nabie rali sił przy kominku. W pierwszej kolejności zadzwonił do Melissy i odwołał akcję ratowniczą. - Jesteśmy odcięci od świata - powiedział, odkładając słuchawkę. - Nick, wygląda na to, że zostałeś tu uwięziony na kilka dni. W międzyczasie zagoi ci się kolano. 134 Jessica Hart Nicka opuściła typowa dla niego pewność siebie. Nie oponował, kiedy Bram pomagał mu wejść na górę i zrzu cić przemoczone ubranie. - - Może spać w moim łóżku - powiedziała Sophie, z tru dem wstając z kanapy. - Zaraz przyniosę termofor. - Najpierw się rozbierz - rzucił ostro Bram zaniepoko jony wyraznymi oznakami skrajnego wyczerpania widocz nymi na jej twarzy. - Co za niedwuznaczna propozycja. I to w takiej chwili. - Sophie usiłowała rozładować sytuację. - Postaram się być bardziej subtelny - powiedział Bram z ledwo widocznym uśmiechem. W tym momencie, na ułamek sekundy spojrzeli sobie w oczy. Sophie mogłaby przysiąc, że coś zaiskrzyło w po wietrzu. Szybko przebrała się we flanelową piżamę, na którą na rzuciła stary szlafrok Molly. Nigdy nie przywiązywała wagi do swego wyglądu, teraz jednak przyszło jej do głowy, że mogłaby pokazać się Bramowi w przezroczystej bieliznie, którą tak łatwo zsunąć...
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|
|
|