[ Pobierz całość w formacie PDF ]
trawy. Przyznał się do wszystkiego. - A Eliza? - sama nie wiem, czemu mnie to obchodziło. - Powiedział, \e to Eliza? śe to był jej pomysł? - Powiedział, ale nikt mu nie uwierzył. Uznali, \e usiłuje zwalić na nią winę. Więc chyba jej się upiekło. Poczułam ulgę, nie rozumiem dlaczego. Przecie\ to była wina Elizy! Przecie\ powinna ponieść karę! A jednak ucieszyłam się, \e nic jej nie zrobią. Mo\e w czasie tej operacji przeszczepili mi mózg? I byłam teraz jakąś nową Matką Teresą z Kalkuty, gotową wybaczyć wszystko i ka\demu? Rozdział 14 Taniec i karate Wujek okazał się kompletnie niezaradnym człowiekiem. Bez ciotki i bez Anki nie jest w stanie zrobić sobie nawet herbaty. A przecie\, kiedy są wszyscy razem, to on robi cały dzbanek herbaty, dodaje do niej jakieś przyprawy, kardamon chyba... I kanapki robi... A teraz nic. - Wiesz, dom jest bez nich taki pusty, i zupełnie inny -powiedział, kiedy zlitowałam się i zrobiłam kolację. - Ja bez nich nic nie umiem. Jakby ktoś zabrał mi mózg, ręce... Nawet pracować nie umiem, jak ich nie ma. Zrobiło mi się go strasznie \al. Wiedziałam, co czuje. Sama spędzałam w domu długie wieczory bez ojca. Tęskniłam za nim, chciałam, \eby wrócił, nie mogłam skupić się na nauce, ani nawet na słuchaniu muzyki... a kiedy wracał, pijany i agresywny, modliłam się, \eby znowu wyszedł. Wujek nie znał przynajmniej tej drugiej części. Znał tylko tęsknotę i radość z powrotu ukochanych osób do domu. Bez rozczarowań. No, chyba \e ja byłam tym rozczarowaniem. Za ka\dym razem, kiedy wchodzi- 99 łam do ich mieszkania, przynosiłam ze sobą złość i jakieś kłopoty. - Tęsknię za nimi - szepnął wujek. - Ale nie mogę nawet zadzwonić do Joli i jej tego powiedzieć, bo ona od razu wyczuje, \e coś się stało. A ja nie chcę jej mówić o And. Nie chcę, \eby się zamartwiała w tych Stanach. Miałam ochotę go przytulić. Tak, jak tuliłam mamę. I ojca, kiedy byłam jeszcze malutka. Kiedy mama \yła. Ale oczywiście tego nie zrobiłam. Co on by sobie pomyślał? Byłam przecie\ zakałą rodziny, nie mogłam się zachowywać jak dobra córeczka. Chocia\ w świetle prawa byłam ich córką... Martwię się o tatę. Wiem, \e kiedy mama wyje\d\a, on kiepsko sobie radzi. Jakoś bez niej nie chce mu się nic robić. No, chyba \e ja jestem w domu. Wtedy dla mnie gotuje, i bardzo się stara. Ale beze mnie i bez mamy nie ruszy nawet palcem. Będzie jadł jogurty albo chleb z masłem i chodził w wymiętych ciuchach. Najchętniej zadzwoniłabym po mamę do Stanów, \eby wróciła. Ale wiem, \e ona nie mo\e wrócić i zająć się tatą. - Ja się nim zajmę - szepnęła mi Eliza, kiedy w końcu przyszła mnie odwiedzić. - Nie martw się o niego. A w jej głosie było coś takiego... coś ciepłego i miłego. Jakby naprawdę nas lubiła. Majka te\ twierdzi, \e Eliza bardzo się zmieniła. Podobno przyszła do niej do domu i podziękowała za pomoc. Za to, \e Majka poszła do tego Miśka. Przecie\ ona nie zrobiła tego dla Elizy, tylko dla mnie!!! Przecie\ chciała mnie obronić' przed poprawczakiem! - Ona właśnie za to mi dziękowała - powiedziała Majka, wprawiając mnie w jeszcze większe zdumienie. - Za to, \e cię uratowałam. 100 Ona? Eliza? Dziękowała Majce za to, \e mnie uratowała z czegoś, w co sama przedtem mnie z premedytacją wrobiła? To jakieś szaleństwo. - Mówię ci, coś do niej dotarło. Nie wiem, jakim cudem... ale ona naprawdę \ałuje tego, co zrobiła. I chce się zmienić. Zobaczysz, jak wrócisz do domu. Ju\ czwarty dzień jestem z wujkiem sama w domu. Nie jest zle... czuję się trochę tak, jak przez te ostatnie lata z ojcem. Gotuję, prasuję mu koszule, \eby jakoś wyglądał w pracy. Nawet buty mu dziś rano wypastowałam. Dał mi pieniądze, \ebym zrobiła zakupy. Mogłabym iść i kupić za to trawę i piwo, ale jakoś mi się nie chce. Po tym, jak zobaczyłam tę martwą dziewczynę w szpitalu, nie mam ochoty nawet na zwykłe papierosy. A w dodatku... tak, byłoby mi głupio oszukiwać wujka. On jest kompletnie bezradny bez ciotki i bez Anki. Jak mo\na wykorzystywać kogoś takiego? Poza tym... gdyby nie oni, siedziałabym ju\ w poprawczaku. Oni pokazali mi, co to jest prawdziwa lojalność. Nie chcieli na mnie donieść, mimo \e byli na mnie wściekli. Rodzina musi trzymać się razem, bez względu na wszystko", powtarzała mi ciotka w nieskończoność. I dlatego nie poszła do dyrektorki szkoły. Liczyła na to, \e pójdę tam sama i do wszystkiego się przyznam. Nie poszłam. Byłam za du\ym tchórzem. Miałam nadzieję, absurdalną i niczym nieuzasadnioną, \e ta sprawa jakoś się sama rozwią\e. śe zdarzy się cud. No i się zdarzył. Cyborpokłócił się z Miśkiem i z Gortem, nie wiem, 0 co im poszło... widziałam, \e jest tam jakaś tajemnica. 1 masa złości. No i Majka trafiła do Miśka w idealnym momencie. Wsypał Cybora, nie wspominając o mnie. Nie mogłam w to uwierzyć! Wcią\ nie mogę! To był ten cud, naprawdę. Jakby ktoś chciał mi coś pokazać. Bóg? Nie 101 wierzę w Boga. Więc mo\e mama? Jeśli jest jakieś \ycie po śmierci, jeśli ona widzi to, co robię... Jeśli ona to widzi, to musi być przera\ona. Pewnie chciałaby wrócić na ziemię i wytargać mnie za ucho za to, co wyprawiam. Mo\e właśnie to, co się stało... to, \e zobaczyłam tę martwą dziewczynę, to było takie wytarganie za ucho? Mo\e musiałam ją zobaczyć, \ebym zrozumiała, co mo\e mnie spotkać? To naprawdę było tak, jakby ktoś specjalnie mi ją pokazał. Jakbym potrzebowała takiego kopniaka. W dodatku stało się to akurat po tej sprawie z Anką. Najwa\niejsza wtedy była dla mnie zemsta. Zemsta, dobra zabawa... i kumple. I co? Okazało się, \e Ute chciała po prostu wziąć sobie moje dwieście euro. No, powiedzmy sto dziewięćdziesiąt, bo trochę wydała na porcję trawy i znaczek na list. !C bor... śal mi go, ale pewnie te\ by mnie wsypał, tak jak Misiek wsypał jego, bo się wkurzył o jakiś drobiazg. Dobra, nie wiem, czy to był drobiazg, czy nie... wiem tylko, \e ta ich przyjazń nie jest wiele warta. Nie to, co przyjazń Majki. Ona naprawdę skoczyłaby za Ankę w ogień! Zazdroszczę im, \e mają siebie. Kiedyś myślałam, \e ja i Ute... \e to taka
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|