Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Ale zburzymy spokój pierwotnych ludzi  usłyszałem własny głos.  Możemy ich
skrzywdzić.
 Tak czy siak ich skrzywdzimy  powiedział Nicholson.  Jestem przekonany, że wiedzą
o naszej obecności. Byłoby dziwne, gdyby myśliwi i tropiciele nie usłyszeli hałasu, jaki robimy
tak blisko ich kryjówki.
 Dlaczego tak pan sądzi?  zapytał Manguczok.
 Wczoraj wieczorem widziałem w krzakach, o tam, ciemną sylwetkę. Jestem przekonany, że
nie tylko my ich obserwujemy, ale i im nie jest obca ciekawość. Całkiem możliwe, że kiedy wasz
nieostrożny przyjaciel zbliżył się do jaskini, dzicy zobaczyli, że jest sam i postanowili rozebrać
go na kawałki i sprawdzić, z czego jest zrobiony. Jestem przekonany, że jeśli teraz pójdziemy do
jaskini, to okaże się, że jeden z dzikich paraduje już w marynarce, drugi w dhoti, a trzeciemu
dostały się buty i kalesony.
 Co pan mówi!  z przerażeniem krzyknęła Anita.
 Mówię tylko, że dla ludzi typowa jest ciekawość  powiedział Nicholson, wycierając
twarz ręcznikiem  a ciekawość czasem przybiera niszczycielską formę.
 Nasza ciekawość jest nie mniej niszczycielska  zaprotestował Manguczok.
 Jest fatalna.
 Czy to znaczy, że nie należy jej powstrzymywać?
 W żadnym wypadku. Nasza ciekawość jest lepsza niż ciekawość handlarza. Gdyby Matur
miał pistolet, okazałby swą ciekawość w formie tragicznej dla dzikich.
 On ma pistolet!  krzyknęła Anita.
Ale, ku memu zdziwieniu, wszyscy zareagowali spokojnie na jej słowa.
 To znaczy  powiedział Nicholson  że albo nie zdążył, albo nie odważył się go użyć.
 Dość tego, panowie uczeni!  twardo powiedział Tilwi.  Tak możemy dyskutować do
wieczora. Potrzebuję waszej rady. Czy mamy prawo wejść do jaskini i sprawdzić, czy znajduje
się tam Matur, czy może uważacie, że nie powinniśmy tego robić.
Tilwi zamilkł, patrząc na nas. Chwila była pełna napięcia. Myśli nerwowo kołatały mi się w
głowie. Ale wiedziałem, że mogę powiedzieć tylko jedno: musimy iść szukać Matura. Tak
właśnie powiedziałem. I powiedziałem to jako pierwszy, bo byłem najmłodszy rangą.
Być może niektórym z nas nie podobał się Matur, a powód wizyty w jaskini wydawał się
dyskusyjny, ale jeśli boimy się o jego życie, to musimy go znalezć.
 Z drugiej strony  powiedziała Anita Kraszewska  powinniśmy pamiętać także o
niebezpieczeństwie grożącym pierwotnym ludziom. Wiem na pewno, że Matur ma pistolet. Jeśli
pistolet zostanie w jego rękach, może stanowić zagrożenie dla mieszkańców jaskini. Jeśli zabrali
mu go, to zagrożeni są zarówno oni, jak i Matur.
 Znacie moje zdanie  powiedział Nicholson.  I tak dzikim nie uda się uciec od
cywilizacji. A to znaczy, że trzeba tam iść.
W tym momencie wszyscy odwrócili się w stronę Manguczoka. Był tutejszym, najbardziej
znanym w Ligonie uczony. W pewien sposób odpowiadał za bezpieczeństwo gołego plemienia.
 Tylko nie trzeba od razu wchodzić do jaskini  powiedział.  Spróbujemy najpierw
nawiązać jakiś kontakt z tymi ludzmi.
Ktoś musiał znalezć wyjście z sytuacji, bo każda minuta opóznienia mogła grozić śmiercią
dyrektora Matura.
I wtedy znalazłem proste, niemalże genialne rozwiązanie, które w efekcie pomogło nam
rozwiązać ważną antropologiczną zagadkę.
 Jeżeli nie możemy pójść do dzikich jako cywilizowani ludzie  powiedziałem  nie
napędzając im przy tym śmiertelnego strachu, to znaczy, że powinien wybrać się do nich goły
człowiek, którego się nie przestraszą.
Nikt nie odpowiedział na moją propozycję. Ale nikt też się nie roześmiał. Paradoksalnie, moja
propozycja była zrozumiała dla wszystkich kierujących się zdrowym rozsądkiem.
 Jeśli potrzebny jest ochotnik  dodałem  proszę rozpatrzyć moją kandydaturę.
Dopiero wtedy odezwała się Anita Kraszewska:
 Pan oszalał!
Prawdziwe przygody dyrektora Matura
Jeśli wyrzucimy do kosza tomy fałszywych zeznań złożonych w śledztwie przez dyrektora
Matura oraz stronice bzdur, które poświęcił swym przygodom w książce opublikowanej przez
niego w Kalkucie, to okaże się, że tak naprawdę sam był sobie winien.
Oczywiście, szacowny Szalejezwami, dla którego pracował Matur, nie niepokoił się wcale o
los swego przyjaciela, ale o partię rubinów, które kurier powinien był dostarczyć z kopalni w
Moszi. Zaufani ludzie skupowali od poszukiwaczy rubiny, a potem kurier wiózł niewielki
woreczek z cenną zdobyczą do Tangi, skąd najlepsze kamienie wysyłano do Ligonu, a pozostałe
szlifowano na miejscu  w Tangi bywają turyści z Europy i Ameryki, a także Japończycy, wśród
których rubiny są bardzo popularne.
Kurier jedzie sam, bez ochrony, uzbrojony tylko w pistolet, bo dzikie góry na północy Ligonu,
sąsiadujące ze znanym na całym świecie  złotym trójkątem  miejscem uprawy maku  wcale
nie są takie dzikie. Tam każdy zajmuje się własnymi sprawami. Lewicowi ekstremiści ciągną ku
chińskiej granicy, gdzie chowają się, gdy armia depcze im po piętach i skąd wracają wraz z
końcem pory deszczowej, gdy zaczyna się pora walk. Niedobitki 4. Armii Kuomintangu
stacjonują na granicy ligońsko birmańskiej  kontrolują tam obszar około stu mil
kwadratowych, tak zwane Wolne Chiny. W sąsiednich dolinach władają miejscowi książęta i
wodzowie plemion, żyjący zgodnie z prawami ustanowionymi tysiące lat temu. Poza tym chodzą
tamtędy przemytnicy z przeróżnych krajów. Wszyscy oni zajmują się przemytem narkotyków
albo zdzierają haracz za prawo przejścia przez ich terytorium. Gdyby w tym świecie nie panował [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates
    /4.php") ?>  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates