Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Wiedziała, że całkowicie ją obezwładniają, że nie może im się oprzeć. Roz-
chyliła wargi, poddała się pieszczocie. Odczuwała ją każdym nerwem ciała,
narastała w niej chęć, żeby doświadczać coraz więcej.
- Marc - szepnęła, gdy przesunął usta na jej szyję, potem niżej, na
dekolt.
Nawet przez ubranie czuła jego gorący oddech. Jęknęła.
To go otrzezwiło. Puścił ją i stoczył się na podłogę.
Wstrząśnięta jego niespodziewaną dezercją, leżała bez ruchu. Starała się
opanować ogarniające ją drżenie. Marc uchylił przed nią rąbek nieba, by
już po chwili brutalnie zatrzasnąć otwieraną furtkę.
Po policzku spłynęła jej łza. Aza upokorzenia. Dlaczego ją opuścił? Nie
chce go znać. Co mogłaby mu powiedzieć?
- Przepraszam, Lauren - odezwał się wreszcie spokojnie, choć usłyszała
w jego głosie napięcie. - Naprawdę... to się nie powinno stać. Nie miałem
prawa...
Nie miała pojęcia, co odpowiedzieć.
Przez dwanaście lat nie dawała dojść do głosu swej kobiecości,
powtarzała sobie, że nie to jest w życiu ważne. Marc Fletcher ją budził,
budził z głębokiego snu.
Teraz, w prozaicznym otoczeniu szpitalnej sali fizykoterapii, odkrył dla
niej magiczny świat. Na chwilę użyczył jej skrzydeł i zaczął uczyć latać.
Potem nagle zrezygnował, tak że spadła i boleśnie uderzyła o ziemię.
Skoro nie chciał z nią szybować, nie powinien w ogóle zaczynać. Teraz
już zawsze będzie miała przed oczami to, co utraciła. Jeszcze jedna pozycja
z długiej listy rzeczy utraconych w życiu.
RS
62
W ślad za pierwszą łzą popłynęła druga, potem następne. Nie
obchodziło już jej wcale, czy Marc to zauważył, czy nie, czy jest jeszcze,
czy sobie poszedł.
Nie płakała tylko z powodu dzisiejszego rozczarowania. Akała,
wspominając wszystkie klęski ze swojego całego dwudziestoośmioletniego
życia. Zmierć rodziców, samotność, z jaką się po niej borykała. A potem
ten straszny czyn syna przybranych rodziców.
- Och, Lauren, przestań - poprosił. Zesztywniała, dostrzegając, że nadal
leży obok niej, że uniósł się tylko na łokciu. Poczuła, że wciska jej do ręki
papierowÄ… chusteczkÄ™.
- Dziękuję - wydusiła poprzez ściśnięte gardło. Czuła dziwną
wdzięczność za to, że nie zostawił jej samej wraz z jej troskami. Musiała
się jednak wypłakać, aż do wyczerpania zasobu łez.
- Przepraszam - wykrztusiła, gdy łzy przestały w końcu płynąć.
Musiała odwrócić głowę, żeby na niego spojrzeć. Teraz siedział
pomiędzy nią a drzwiami, jakby chroniąc ją przed kimś, kto mógłby tu
niespodziewanie wtargnąć.
Zamknęła oczy, poczuła, że ogarnia ją ciepłe poczucie bezpieczeństwa.
Od ilu już lat nikt jej przed niczym nie bronił? Od czasu wypadku
rodziców?
Dopiero gdy poznała Marca...
Już po raz drugi znosił dla niej niewygody.
Dlaczego?
Na pewno nie ma to nic wspólnego z jego początkowym zachowaniem.
Postępował wtedy tak, jakby podejrzewał, że nowa pielęgniarka zamierza
coś ukraść. Dlaczego zmienił swe nastawienie tak bardzo, że teraz siedział
tu spokojnie i czekał, aż ona się wypłacze?
Nie wiedziała, co się zmieniło i dlaczego, zdawała sobie jednak sprawę,
że czuje za to wdzięczność. Sama świadomość jego obecności, tego, że jest
choćby gdzieś w pobliżu... Nie potrafiłaby wyrazić słowami, ile to dla niej
znaczy.
- Dziękuję - powtórzyła, patrząc mu w oczy. Miała nadzieję, że Marc
wyczyta z nich, jaką wagę przykłada do tego prostego słowa.
- Nie ma za co - odparł, kręcąc głową. - Potrzebowałaś tego. Przykro mi,
jeśli to moja wina, jeśli płakałaś przeze mnie. Cóż mogłem w takiej
sytuacji zrobić? Tylko przy tobie posiedzieć.
RS
63
Czuła, że on również coś przeżywa. Zastanawiała się, czy smutek, jaki
zabrzmiał w jego głosie, nie wiąże się z jakimś utajonym bólem.
A może on już swoje wypłakał?
Lauren nie wiedziała, skąd przyszła jej do głowy taka myśl, im dłużej
jednak się nad tym zastanawiała, tym stawała się pewniejsza, że smutek
spowija jego uczucia niczym niewidoczna, ciemna i przytłaczająca chmura.
Czy cień w tych szarych oczach świadczy o jakimś bolesnym
wspomnieniu?
- Pomóc ci wstać? - zapytał, przerywając jej rozmyślania. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates
    nclude("s/4.php") ?>  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates