[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Proszę cię, żebyś był elastyczny i otwarty. - A co z kolejną lekcją? - zapytał zgryzliwie - Kiedy za- czynamy? - Nie w ten weekend. Jestem zajęta. Poczuł niesympatyczne ukłucie zazdrości. Czy ona się z kimś spotyka? Mówiła, że nikogo teraz nie szuka. Może jed- nak chodzi na randki od czasu do czasu? - Interesy czy przyjemność? - dociekał. Od razu wyczuł, że się zastanawia, jak odpowiedzieć na to pytanie. - Kombinacja obu. - Moja ciekawość rośnie. Westchnęła. - Jeśli już naprawdę chcesz wiedzieć, mówiłam ci, że je- stem wolontariuszką w środowiskach emerytów. - Jako swatka? - zapytał zaskoczony. - Miłość jest dla ludzi młodych sercem. - Najwyrazniej tak. -I kto tutaj jest cyniczny? - zapytała. - Idę na ślub pary, którą wyswatałam. Pan młody ma siedemdziesiąt lat, a panna młoda jest pięć lat starsza. Oboje są wdowcami. Organizują imprezę dla przyjaciół i rodzin. Coś w jej głosie, może ton, sprawiło, że bardzo złagodniał. 49 S R - Kiedy jest ta uroczystość? - Póznym popołudniem w niedzielę. Wiedział już, co zaraz powie, chociaż zdawał sobie sprawę z tego, że nie będzie to mądre. - Masz partnera na tę okazję? - Tak, mój samochód. - Zaśmiała się od niechcenia. - Może chcesz jakiejś zmiany? Znam pewnego macho, duży lexus, który też chciałby się zabawić. -Ja... - Pomyśl, że jest to część pracy w ramach reformowania mnie - podsunął. - Jeśli nie, pójdę do biura pracować. Oboje zamilkli. - Cóż, może zobaczenie szczęśliwie zakochanej pary do- brze by ci zrobiło. Poczuł, że ciężar, z którego nie zdawał sobie nawet sprawy, spadł mu z serca. - O której godzinie mam cię odebrać? Lauren pomyślała, że to chyba deja vu. Ostatnim razem, kiedy była w kościele z Mattem Whitta- kerem, miała na sobie suknię w kolorze kości słoniowej i go- towa była poślubić innego mężczyznę. Kiedy się zgodziła na towarzystwo Matta, nie myślała nawet o tym, w jaki sposób poruszy to jej uczucia uśpione przez kilka ostatnich lat. My- ślała jedynie o tym, aby wciągnąć go w atmosferę romansu w najczystszej formie. Taką miał stworzyć ślub. Zerknęła na niego ukradkiem. Siedział obok niej w ławce kaplicy należącej do Sosnowego Wzgórza, osiedla emerytów. 50 S R Prezentował się niezwykle przystojnie w szarym garniturze i niebieskim krawacie w żółte paski. Czekając na Matta, który miał ją zabrać z domu, bardzo się denerwowała. Nie mogła się zdecydować, w co się ubrać. Wybrała niebieską szyfonową sukienkę. Rękawy były wyko- nane z przezroczystej tkaniny, a dodatkowa jej warstwa po- krywała górną część sukni. Była to jej ulubiona kreacja, bo delikatnie prowokowała. Miała ją na sobie na trzech innych ślubach. Matt rozglądał się dookoła. Nagle odwrócił się w jej kie- runku. - Jestem pod wrażeniem. Cały ten kompleks jest jak małe miasteczko. Kto był deweloperem? Podała mu nazwę małej firmy spod Bostonu. Pokiwał gło- wą. - Whittaker Enterprises musi zainwestować w budowni- ctwo dla emerytów. Nie była pewna, czy żartuje. Sosnowe Wzgórze było rze- czywiście urokliwym miejscem. Mieszkańcy mogli wybierać spośród wielu rozwiązań, takich jak wiejskie domki czy cho- ciażby mieszkania ze stałą opieką. Właściciel kompleksu gwa- rantował również usługi wyprowadzania psa, sprzątania, go- towania i ścinania trawy. Tutejsze centrum rozrywki orga- nizowało potańcówki, imprezy i zajęcia sportowe. Jej przygoda z Sosnowym Wzgórzem rozpoczęła się zupeł- nie przez przypadek. Matka jednego z klientów, pięćdziesięcio- letniego wdowca, była mieszkanką osiedla. To dzięki niemu dowiedziała się, że społeczność Sosnowego Wzgórza chciała- 51 S R by mieć swatkę. Skontaktowała się więc z administracją, która pózniej przyznała jej niewielki lokal, gdzie mieszkańcy mogli odwiedzać Lauren i opowiadać o swoich oczekiwaniach. Potrzebowała tego, bo po rozstaniu z Parkerem wieczory
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|