Podobne
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Mogę się założyć, że właśnie takie prezenty kupowałeś swoim dotychczasowym
dziewczynom - zauważyła zjadliwie. - Ciekawe, dlaczego bogaci faceci sądzą, że nie
muszą mieć fantazji.
Tak więc Cristiano, który zawsze podejmował wyzwania, stał się mężczyzną z
fantazjÄ….
Zabrał Bethany na najlepsze przedstawienie teatralne, w antykwariacie znalazł
pierwsze wydanie książki słynnego włoskiego autora. Choć na niego licząca ponad pięć-
set stron książka działała niczym środek nasenny, Bethany była wniebowzięta i miło było
widzieć jej uśmiech znad lektury.
Jednak nic, dosłownie nic, nie było w stanie przekonać Bethany, że powinni wziąć
ślub. Ba, Bethany nadal się upierała, że się do niego nie wprowadzi, mimo że spędzali z
sobą niemal każdy wieczór i większą część nocy. Cristiano nie potrafił tego zrozumieć.
Skoro on był gotów zdobyć się na to poświęcenie, to dlaczego ona tak się upierała przy
odmowie? %7ładne prośby i grozby nie pomagały, więc Cristiano w końcu doszedł do
wniosku, że z Bethany trzeba działać nie wprost.
R
L
T
Nigdy wcześniej nie musiał zabiegać o względy kobiety, więc był tym bardziej
zdziwiony, kiedy jego starania natrafiały na mur. Drogie kolacje na mieście jej nie im-
ponowały. Przekonał się, że wtedy w Rzymie nie kłamała - naprawdę wolała jadać w
domu. A kuchnia, jak mu powiedziała, to strefa współpracy kobiety i mężczyzny. Kupiła
mu książkę kucharską i choć Cristiano sam nie mógł w to uwierzyć, od czasu do czasu,
niezdarnie, ale przyrządzał kolacje, zastanawiając się, ca powiedziałaby na ten widok je-
go matka.
Kiedy podzielił się nowinami z rodziną, pominął tego rodzaju szczegóły. I kilka
innych. Zatuszował sprawę niezgody Bethany na ślub i powiedział tylko, że uroczystość
odbędzie się w najbliższym czasie. Dopiero w następnej rozmowie telefonicznej z matką
wspomniał, że Bethany wolałaby pójść do ołtarza po urodzeniu dziecka, kiedy już odzy-
ska figurę, co spotkało się z pełnym zrozumieniem ze strony jego matki. Czuł się uspra-
wiedliwiony, pozwalając sobie na to drobne kłamstwo. W porównaniu do kłamstw, jaki-
mi raczyła swoją rodzinę Bethany, to była fraszka.
Cristiano sam przed sobą musiał się przyznać, że niezwykle przejął się ciążą Bet-
hany i że to na owym fakcie koncentrował się najbardziej. Jak inaczej wytłumaczyłby
sobie to, że ta młoda dziewczyna o włosach koloru marchewki owinęła go sobie wokół
małego palca? Cierpliwie znosił jej fochy, biegał dla niej na zakupy. Opiekował się nią, a
nawet chodził z nią do lekarza. Był zafascynowany tym, w jakim tempie rośnie jej
brzuch, i ruchami dziecka. Myślał o niej, gdy jej z nim nie było. I coraz bardziej i bar-
dziej przeszkadzał mu absurd tego, że nie mieszkali razem.
Cristiano zadzwonił do jej drzwi. Choć wynajął dla niej apartament niedaleko
swojego, to oddzielne mieszkanie i składanie sobie nawzajem wizyt nieustannie budziło
jego gniew. Wiedział, że Bethany uwielbia z nim sypiać - takiej przyjemności nie da się
udawać. W pewnym momencie przestał ciągle podnosić ten temat i żądać od niej racjo-
nalnych argumentów. Ale pytania nieustannie krążyły mu po głowie. Czy w ten sposób
Bethany zostawiała sobie jeszcze jakieś opcje? Czy wmawiała sobie, że jeszcze nie jest z
nim na tyle silnie związana, by nie móc odejść do innego? Czy liczyła na to, że będzie z
nim tylko do pewnego czasu, a po urodzeniu dziecka zacznie polować na Tego Jedyne-
go?
R
L
T
Owe myśli tak go zirytowały, że dopiero po minucie uświadomił sobie, że po serii
dzwonków Bethany nadal nie otwiera, a przecież po dziewiętnastej rzadko kiedy wycho-
dziła sama z domu.
Ostatnie dwa dni był na wyjezdzie służbowym, lecz dzwonił do niej kilka razy
dziennie na telefon komórkowy, który jej kupił. Jechał prosto z lotniska i Bethany wie-
działa, że Cristiano ma przyjść. Więc gdzież ona, u diabła, jest?
Coraz bardziej zdenerwowany, jeszcze kilka razy nacisnÄ…Å‚ dzwonek, po czym wy-
jął z kieszeni telefon komórkowy i zadzwonił. Po kilku sygnałach bez odzewu połączenie
zostało zerwane. Cristiano zaklął pod nosem. A co, jeśli jej się coś stało? A on nie miał
nawet kluczy do tego przeklętego mieszkania! Niepokój i złe przeczucia zaczynały go
dosłownie zżerać. Przez moment rozważał wyważenie drzwi i kto wie, czy by się na to
nie zdecydował, gdyby nie wiedział, że to drzwi antywłamaniowe i że nie miałby szans
ich sforsować. Ponownie wybrał jej numer i z niecierpliwością czekał na odpowiedz. Po
kilku sygnałach w słuchawce rozległ się głos, który ledwo poznał.
- Gdzie jesteś? - niemalże krzyknął.
- Tutaj - powiedziała Bethany zmienionym głosem.
Dzwonek jej nie obudził, ale komórka owszem. Bethany zaświeciła lampkę nocną i
spojrzała na zegarek. Zdała sobie sprawę, że przespała prawie cały dzień i część wieczo-
ru.
- Co to znaczy tutaj?
- W mieszkaniu.
- Dlaczego nie otwierasz? I dlaczego masz taki głos?
Zdawał sobie sprawę, że zachowuje się irracjonalnie, zasypując ją przez telefon
pytaniami, skoro Bethany zaraz otworzy, ale zżerał go niepokój. Gdy otworzyła drzwi i
ją ujrzał, serce mu się ścisnęło i dopiero wtedy wpadł w panikę.
- Niezbyt dobrze się czuję - stwierdziła to, co było oczywiste, po czym obróciła się
i skierowała z powrotem do sypialni.
Cristiano wziął walizkę i ruszył za nią. Czuł, jak zimny pot ścieka mu po plecach.
- Muszę się wyspać. - Bethany rzuciła się na łóżko i zwinęła w kłębek. Zza kołdry
wystawały tylko jej rude włosy.
R
L
T
- Zapomnij o śnie. Musi cię zbadać lekarz. - Cristiano natychmiast wystukał numer
telefonu.
Delikatnie odsunął kołdrę i położył jej rękę na czole.
- Masz gorączkę. Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś? - Zaczął coś szybko mówić
do telefonu po włosku, po czym rzucił słuchawkę i skupił się na niej. - Wczoraj wieczo-
rem wydawało się, że wszystko jest w porządku - powiedział z pretensją w głosie.
Bethany spojrzała na niego złowrogo.
- Nie potrzebujÄ™ lekarza, Cristiano.
- Pozwól, że ja o tym zdecyduję.
- To tylko przeziębienie. Nie potrwa dłużej niż dobę. - Jęknęła i usiłowała znowu
zagrzebać się pod kołdrą, ale Cristiano jej na to nie pozwolił. Wpatrywał się w nią z nie-
pokojem. Wziął ją za rękę i gładził. - Muszę tylko odpocząć. Wczoraj czułam się dobrze.
Dopiero dzisiaj rano obudziłam się ze strasznym bólem głowy...
- Rozmawialiśmy dzisiaj rano i nic nie powiedziałaś.
- Byłeś w Nowym Jorku, Cristiano. Co byś na to poradził? Nie jesteś Supermanem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl
  •  
    Copyright © 2006 MySite. Designed by Web Page Templates