|
|
|
|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niego ze stoickim spokojem. Nagle wydało mu się, że nie wytrzyma napięcia. Chwycił rytualną lalkę woodoo i wbił w jej serce długą szpilkę. - No i jak jak ci... - mruknął przez zęby. Cisnąwszy ją w kąt, spojrzał na zegarek. Posta nowił iść do kina. - Sebastianie, dzisiaj twoja kolej - powiedziała Morgana z anielskim spokojem. - Ty kupujesz bi lety, ja skoczę po kukurydzę, Ana wybiera film. - Poprzednim razem ja kupowałem bilety... - Na pewno nie. Zniewolenie 73 Anastazja widząc, że Sebastian próbuje u niej szu kać pomocy, roześmiała się i pokręciła głową. - Niestety. Poprzednio była moja kolej. Znów nas próbujesz wykołować. - Wykołować? - Przystanął obrażony na środku chodnika. - Cóż to za obrzydliwe słowo! Zapewniam was, że doskonale pamiętam... - ...tylko to, co chcesz pamiętać. - Anastazja stuknęła go łokciem. - Daj spokój, kuzynie, i tak ci nie odstąpię swojej kolejki. Mruknął coś pod nosem, zanim ruszyli dalej. Miał ogromną ochotę na najnowszy film ze Schwarzeneg- gerem, ale znając upodobania Any do romantycz nych komedii... Przegrana sprawa. Zresztą nie miał by nic przeciwko teatralnej ramotce, słyszał jednak, że Arnold - ratujący planetę przed bandą diabel skich ufoludków - przeszedł w tym filmie samego siebie. - Przestań się jeżyć. - Morgana szturchnęła go w bok. - Następnym razem ty wybierasz. - I nie próbuj swoich sztuczek - dodała Anastazja czując, że Sebastian zaczyna przekonywać ją tele patycznie. - To też nie fair. Zresztą, i tak już zde cydowałam. Sebastian zamilkł. Stanął na końcu kolejki z wy prostowaną dumnie głową. Trudno przegadać obie kuzynki naraz. Ożywił się gwałtownie na widok zna jomego mężczyzny, który zbliżał się do nich z prze ciwnej strony. - No, no! Prawda, że miłe spotkanie? Morgana, zauważywszy Nasha chwilę wcześniej, nie mogła się zdecydować, czy jest zadowolona, czy zła. Uśmiechnęła się pierwsza. - Nie dosyć masz kina przez cały dzień? - spytała. 74 Nora Roberts Grobowy nastrój zniknął jak za dotknięciem cza rodziejskiej różdżki. Wyglądała pięknie. W czerwo nej, krótkiej sukience, z włosami rozsypanymi na ramionach. - Chyba nie. Lubię podpatrywać konkurencję, kiedy walczę z własnym scenariuszem. Cześć. - Z trudem oderwał wzrok od Morgany, żeby przywitać się z Aną i Sebastianem. - Co za miłe spotkanie - odpowiedziała Anasta zja. - Zabawne... Czy wiesz, że ostatnim filmem, na który wybraliśmy się razem, był twój Nieboszczyk na niby"? - Ach, tak? - Bardzo dobry. - Kto jak kto - wtrącił Sebastian - ale Ana, któ ra oglądała ostatnie trzydzieści minut z zam kniętymi oczami, ma na ten temat wiele do powie dzenia. - Dziękuję. Rzeczywiście, trudno o lepszy kom plement. - Nash przesunął się wraz z nimi o kilka kroków w kolejce. - Na co idziecie dzisiaj? Sebastian sięgnął leniwym ruchem do kieszeni. Anastazja strzeliła do niego okiem. - Na Schwarzeneggera. - Naprawdę? - Nash nie rozumiał, dlaczego Se bastian chichocze. Uśmiechnął się. - Ja też. Kiedy w mrocznej sali kinowej zajął miejsce koło Morgany, opanowało go uczucie błogiej ulgi. Nie szkodzi, że oglądał ten film na premierze w Holly wood. Tak czy owak, czekało ich półtorej godziny dobrego kina. Pamiętał zwłaszcza jedną scenę, która całą szacowną publiczność podniosła z krzeseł. Jeśli dopisze mu szczęście, Morgana poszuka schronienia w jego ramionach. Zniewolenie 75 Kiedy przygasły światła, odwróciła do niego głowę i uśmiechnęła się. Dla Nasha kino było miejscem magicznym. Zwykle już od pierwszej sceny wciskał się w fotel, zapomi nając o bożym świecie. Bez względu na to, czy oglą dał film po raz pierwszy, czy dwudziesty. Ale dzisiaj nie śledził nawet akcji. Kobieta siedząca obok niego była rzeczywistością, od której nie potrafił się oderwać. Patrzył bezmyślnie w ekran, wciągając w nozdrza woń jej perfum, ciepły zapach jej skóry. Nie wzdychała, nie podskakiwała w fotelu - ani nie szukała jego ramienia, kiedy napięcie akcji gwał townie rosło. Siedziała spokojnie, ze wzrokiem wbi tym w ekran, automatycznym ruchem sięgając po prażoną kukurydzę. Nadeszła jednak scena, przy której znieruchomia ła, zaczęła oddychać przez usta, zacisnęła palce na poręczy fotela. Nash przykrył je swoją dłonią. Nie spojrzała na niego, ale odwróciła rękę. Ich palce splotły się gorączkowo, jak gdyby oboje czekali na tę chwilę. Trudno, pomyślała Morgana. Niech się dzieje, co chce... A zresztą niby co ma się dziać? Siedzą sobie w ciemnym kinie, trzymają się za ręce. I jest cu downie. Nie ma obaw, w domu oboje potrafią być ostrożni. Nash zachowuje się jak urodzony dżentelmen, może nawet trochę przesadza... W jej myślach pojawił się cień urazy. Jak gdyby tamten szalony pocałunek nigdy się nie zdarzył - albo zdarzył się we śnie. Owszem, Nash bierze ją czasami za rękę, gładzi włosy, ale robi to bezwiednie, w całkiem niewinny, 76 Nora Roberts przyjacielski sposób. Morgana westchnęła. Do głowy mu pewnie nie przychodzi, że po tych niewinnych" pieszczotach - kiedy zamykają się za nim drzwi - ona rzuca się na łóżko i do rana nie może zasnąć. Cóż, to jej kłopot i sama musi sobie z nim po radzić. Nic nie zmieniało faktu, że lubiła z Nashem pra cować i z niecierpliwością czekała na każde nastę pne spotkanie. Nie tylko dlatego, że był czarującym rozmówcą i że podziwiała jego talent. Dzięki niemu miała szansę wyrazić słowami, kim jest - i potra ktowała to jak poważne wyzwanie. Oczywiście, nie wierzył w ani jedno jej słowo. Tłumaczyła sobie, że film na tym nie ucierpi. Nie musiał wierzyć w magię, żeby wykorzystać jej wiedzę i napisać zabawną historię. A jednak szkoda... Czu ła się głęboko dotknięta i rozczarowana. Kiedy Ziemia została ocalona i na widowni roz błysło światło, Morgana cofnęła rękę. Nie miała ocho ty na słowne przepychanki z kuzynem. - Zwietny wybór. Ano - powiedział Sebastian. - Uff... Przekonasz mnie o tym za chwilę, muszę złapać oddech. - Tak się bałaś? - Ależ skąd! - skłamała. - To muskuły Schwar- zeneggera zapierają dech w piersiach. Z trudem śle dziłam akcję. - Idziemy na pizzę - zdecydował Sebastian, kiedy wyszli na zewnątrz. - Nash, nie jesteś głodny? - Zawsze jestem głodny. - No i bardzo dobrze. Stawiasz. Zgrane trio, myślał Nash, kiedy na wyścigi łykali kawałki pokrytej roztopionym serem pizzy. Kłócili się o wszystko - zaczęli od smaku pizzy, a skończyli Zniewolenie 77 na wyborze najciekawszej walki, którą stoczył Schwarzenegger. Zauważył, że Morgana i Sebastian napadają na siebie z równą energią i przyjemnością,
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|
|
|