[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tam były same wejścia. Z czterech stron świata. Moment... Dobrze mówię, z czte- rech. Gdyby ktoś chciał, na przykład, uciekać, mógłby... sekundę, niech policzę... lecieć co najmniej w sześciu kierunkach. Niekiedy żałowałam, że nie jestem złoczyńcą, bo miejsce się, można powiedzieć, marnowało. 129 Borkowskiej roziskrzyły się oczy, a kiełki z moich ziarenek gwałtownie podrosły. Ta baba wiedziała coś, o czym nie chciała jednego słowa powiedzieć, a miejsce zamieszka- nia ofiary miało z tym dużo wspólnego. Co się tam działo, do licha, mieszkałam naprze- ciwko i nic nie widziałam? Rozważmy te wersje zaproponowała żywo. Wynająć zabójcę może każdy, ale to wcale nie jest łatwe. Zawodowy kosztuje bardzo drogo, a niezawodowy od razu prze- istacza się w szantażystę, co nawet najgłupsza gęś potrafi zrozumieć. Załóżmy jednak, że zapożyczyłam się i wynajęłam. Musiałby to być ktoś, kto nawiązałby z nią znajomość dostatecznie bliski, żeby z nim jechała... Wcale nie! zaprzeczyłam z energią. Mogła o nim pojęcia nie mieć. Poczatował na nią trochę, podsłuchał, że umawia się ze mną, upilnował ją na ulicy, zatrzymał się, za- proponował przypadkowe podwiezienie. Podrywacz. Głowę daję, że wsiadłaby z rado- ścią! No, możliwe zgodziła się Borkowska z lekkim wahaniem. Tak, to mnie gubi... Szkopuł w tym ciągnęłam dalej że tu była blondynka. Kobietę w charakterze podrywacza raczej wykluczam, a facet w blond peruce wzbudziłby chyba pewną nieuf- ność. Wynajęła pani blondynkę? Borkowska zachowała zimną krew. Prawdziwych zawodowych zabójców jest u nas w ogóle bardzo mało, a o kobie- cie w tej roli dotychczas nie słyszałam. Odpada. Pytanie, czy samochód z blondynką był jedynym samochodem w tej okolicy w określonym czasie? Przecież mógł przejeżdżać ktoś zupełnie inny... Pani też wierzy, że one wszystkie są takie przerazliwie głupie? zgorszyłam się. Zwracam pani uwagę, że ja jestem z natury najprawdziwszą blondynką, a osiwiałam dopiero parę lat temu. Robię wrażenie dennej idiotki? Borkowska z grzeczności wręcz się przeraziła i zaczęła mnie gorąco zapewniać, że dowcipów nie traktuje poważnie, osobiście zna policjantów z wyższym wykształceniem i %7łydów, którzy nie cierpią śledzi, chociaż więcej zna takich, którzy nie cierpią intere- sów, bo śledzie na ogół lubią wszyscy, bez względu na religię. Nie wierzy także w złotą rybkę i arcyksięcia w Sarajewie. Odczepmy się od blondynki jako takiej i przyjmijmy, że iglaki sąsiadki przejechał samochód z kierowcą w postaci silnego bruneta, poza tym, osoba mogła być utleniona... No więc ten drugi samochód albo widziałby scenę zabójstwa, wjeżdżając w tę ulicę, albo przeoczyłby zwłoki pod wierzbą, po scenie zaopiniowałam stanowczo. Niewiele jest istot ludzkich, które nie zareagowałyby na leżącą kobietę, wyglądającą przyzwoicie, a nawet elegancko. Faceta, to jeszcze, bo może pijany, ale pijanych bab po- niewiera się ilość nikła. W każdym wypadku ten drugi samochód coś by zrobił. 130 Czas! poprosiła rozpaczliwie. Niech pani sprecyzuje czas możliwie dokład- nie! Wyłącznie z dobrego serca nie postawiłam warunku, że ja sprecyzuję, a ona powie, co wie. No, może też trochę na skutek życzeń Martusi, która jej współczuła i nie chcia- ła, żeby ją złapali. Dostrzeżona została o siedemnastej czterdzieści dwie. Nie było jej jeszcze o pięt- nastej dwanaście, co stwierdza mój siostrzeniec, wpatrzony w chwili odjazdu w zega- rek, bo był umówiony gdzieś tam o piętnastej trzydzieści. Sąsiadka upiera się, że iglacz- ki zniweczono jej około siedemnastej, może nawet odrobinę przed. Zaraz, moment, ona operuje światłem i ciemnością, sprawdzmy, o której zaszło słońce... Chwyciłam kalen- darzyk. Około siedemnastej. Zgadza się. Ona jeszcze wszystko doskonale widziała, gdy- by nic nie zasłaniało jej horyzontu, widziałaby i resztkę słońca, zatem ja bym przyjęła szesnastą pięćdziesiąt pięć. Mówi, że strzeliło z rury wydechowej, znaczy, denatka padła o szesnastej pięćdziesiąt pięć. Ma pani dokładność idealną. I co? I nikt tędy nie jechał aż do siedemnastej czterdzieści dwie? Zastanowiłam się. Trzy kwadranse. W grę wchodzi tylko jeden dom. Ci z jednej strony do mnie nie docierają, ci z drugiej też nie, przez ten chwilowy wykop. Pies z kulawą nogą mógł się tu nie plątać przez trzy kwadranse, szczególnie że ludzie dopiero zaczynali wracać z pracy. Owszem, mogła sobie leżeć spokojnie przez trzy kwadranse. I jeśli w tym czasie pojawił się jakiś przypadkowy samochód, nie ma siły, musiał ją dostrzec. Chyba że miał za kie- rownicą ślepego kretyna, ale przy prawach jazdy badają wzrok... Borkowska najwyrazniej w świecie łamała się w sobie. Nabrałam nadziei, że jakieś ta- jemnice z siebie wydusi. Blondynka powiedziała jakimś takim martwym głosem. Nie, to niemożli- we. A nawet jeśli możliwe, nieprawdopodobne. Nie do pojęcia... Nic ale to absolutnie nic z tego nie rozumiem. Proponuję, żeby pani powiedziała, czego pani nie rozumie rzekłam suchym i surowym tonem Nie latam po mieście, rozgłaszając wszystko co od kogokolwiek usłyszę, brakuje mi czasu na takie ekscesy. Siedzi tu pani i bije się z myślami, może przy- da się pani parę dodatkowych, cudzych, szarych komórek. Starsza jestem od pani i mia-
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL |