[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zmysłom! Wiedziała, o czym mówił. Z trudem odsunęła od siebie tę pokusę. Rzeczywiście, drzemka to świetny pomysł. Zatrzaśnij drzwi za sobą. Zobaczymy się jutro. Miałem na myśli co innego szepnął, odwracając ją do siebie. A ja dokładnie to, co powiedziałam skłamała dzielnie. Mamo, czy wszystko w porządku? Jake stał na progu i patrzył na nich podejrzliwie. Nic się nie stało, Jake zapewniła szybko syna i, korzystając z zaskoczenia Hanka, wyśliznęła się z jego uścisku. Podeszła do Jake a i objęła go z wdzięcznością. Co was sprowadza do domu? Zapomnieliście coś zabrać? Kapelusz odparł niepewnym głosem. Zapomniałem kapelusza. Z trudem oderwał roziskrzony gniewem wzrok od twarzy ojca. Mamo, naprawdę nic ci nie jest? Zostanę, jeśli chcesz. Ależ kochanie, idz i baw się dobrze. Teraz, gdy Hank znajdował się w bezpiecznej odległości, mogła lekkim tonem przekonać syna, że nie ma powodów do niepokoju. Zdjęła z wieszaka filcowy kapelusz i z uśmiechem włożyła go Jake owi na bakier. Zamknęła drzwi i oparła się plecami o wyłożoną boazerią ścianę. Spojrzała na Hanka. Było oczywiste, że stracił ochotę na dalsze zaloty. Nic z tego nie rozumiem. Co w niego wstąpiło? Chyba myślał, że chcę ci zrobić krzywdę. Przesadzasz. Wzruszyła ramionami. Jake jest tylko trochę nadopiekuńczy. To zupełnie normalny objaw, zwłaszcza że obecnie przypadła mu rola głowy domu! Sądziłem, że lepiej się rozumiemy. Cholera, naprawdę starałem się zostać jego przyjacielem. Ach, więc stąd te męki nad fizyką? I pomysł z ciemnią? Stajesz na głowie, żeby zrobić z Jake a kumpla? Próbuję unormować nasze wzajemne stosunki. Dlaczego, Hank? Chcesz jego także nastawić przeciwko mnie? %7łeby przyznali ci opiekę nad dziećmi? O to ci właśnie chodzi? Nastawić przeciwko tobie? powtórzył zdumiony. Zgłupiałaś, kobieto?! Uważasz, że jestem aż takim draniem? Nigdy nie poświęcałeś Jake owi aż tyle uwagi! Wiem, usiłuję nadrobić stracony czas. Masz rację, nie byłem dla niego najlepszym ojcem. Chciałem to zmienić, nim będzie za pózno. Chyba powinnaś mnie zrozumieć. Przecież ty starasz się zbliżyć do Kim. Ona uważa, że bardziej zależy mi na pracy niż na niej. Muszę ją przekonać, że to nieprawda. Widzisz więc, że oboje robimy dokładnie to samo. Tylko że ja nie obrzucam cię niesprawiedliwymi oskarżeniami. Wybacz, Hank. Odruchowo oparła dłoń na jego ramieniu. Ostatnio tyle się na mnie zwaliło. Jestem przerażona, że mogę również stracić Kim i Jake a. Myślisz, że ja nie jestem przerażony? Odwrócił się gwałtownie i chwycił ją za rękę. Spróbowałabyś samotnie pomieszkać w tym parszywym motelu, a zobaczyłabyś, jak można się czuć. Nie masz pojęcia, jak bardzo brakuje mi dzieci i domu. I ciebie. Rozumiem, Hank, że teraz musi ci być ciężko, ale wszystko się ułoży, jak znajdziesz lepsze mieszkanie. Mieszkanie? Susan, mówiłem zupełnie o czym innym. Ja tęsknię za rodziną. Za tobą. Pociągnął ją ku sobie. Po raz drugi tego wieczoru Susan znalazła się w objęciach Hanka. Trzymał ją tak mocno, jakby chciał tym samym udowodnić, że należy tylko do niego. Kiedy zaczął ją całować, nie pomyślała, że mogłaby go odepchnąć. Przeciwnie. Zarzuciła mu ręce na szyję i zanurzyła palce w kruczoczarnych, lśniących włosach. Zmusił ją, żeby rozchyliła wargi. Pogłębił pocałunek i ta pieszczota przypomniała im obojgu chwile największej intymności. Ręce Hanka nie pozostawały bezczynne. Pieściły jej smukłe ciało, a ich dotyk sprawiał, że Susan drżała z rosnącego pożądania. Chciała tylko jednego żeby ją wziął tutaj i teraz. Jego dłonie zsunęły się niżej i objęły jej biodra. Uniósł ją lekko, przyciskając do siebie. Czujesz, jak bardzo cię pragnę? spytał chrapliwym szeptem. Wiem, że to czujesz, Susan. Odgłos kroków za oknem sprowadził ją na ziemię. Wyrwała się Hankowi, próbując złapać oddech. W otwartych drzwiach stali Kim i Jake. O, to wy? Szybko wróciliście. W jej głosie zabrzmiała dziwnie wysoka nuta. Zrobiło się strasznie zimno i wszyscy poszli do domu. Jake obrzucił ich szybkim, świdrującym spojrzeniem. Wszystko w porządku, mamo? Naturalnie, że tak. Dlaczego miałoby być inaczej? No widzisz? Kim szturchnęła brata łokciem w bok. Mówiłam ci, żebyś tak nie gnał do domu. Susan zauważyła, że Hank zmienił się na twarzy. Szybko zmieniła temat Wspaniale, że już jesteście. Mamy jeszcze tyle do zrobienia. Reszta wigilijnego wieczoru upłynęła pod znakiem ostatnich przygotowań do gwiazdki. W ciągu dwóch kolejnych dni Susan prawie bez przerwy krzątała się po domu, wynajdując sobie zajęcia, aby nawet przez chwilę nie znalezć się sam na sam z mężem. Jak to zwykle bywa, święta minęły szybko. A wraz z nimi skończył się rozejm. ROZDZIAA 9 Czy naprawdę musimy już iść spać? Najwyższy czas. Susan była nieugięta. Wasz tatuś też zaraz wychodzi. Zpijcie dobrze, kochani. Kim i Jake z ociąganiem pomaszerowali na górę. Hank poczekał, aż dzieci znikną w swoich sypialniach, i pociągnął Susan na ganek przy drzwiach. Co ty wyprawiasz, Hank? Cicho szepnął. Jake mnie zastrzeli, jeśli będziesz tak krzyczeć. To całkiem niegłupi pomysł stwierdziła, zniżając jednak głos. Zwłaszcza gdy ciągniesz mnie o tej porze na dwór. Chciałbym z tobą porozmawiać o Jake u. Musisz mi pomóc, Susan. On zupełnie otwarcie traktuje mnie jak wroga. Ty i Kim doszłyście jakoś do porozumienia. Jak udało ci się tego dokonać? Sama nie wiem. Spędzam z nią ostatnio więcej czasu. Na szczęście, Kim powoli wyrasta z tej swojej zadziorności. Dużo rozmawiamy na babskie tematy o strojach, fryzurach, makijażu, mężczyznach. Niezbyt się na tym znam. Ty wcale nie musisz. Kim i ja po prostu od tego zaczęłyśmy. Pózniej okazało się, że naszą pasją jest ochrona środowiska. Kim pomaga mi teraz opracować plan wykorzystania gazet, które przychodzą ze zwrotów. Wy obaj także moglibyście znalezć wspólny język. Zaraz, zaraz... Ta ciemnia wprawiła go w cielęcy zachwyt. On uwielbia fotografować. Co powiesz na ten pomysł? Odpada. To nie moja dziedzina. Chyba Jake ma jeszcze jakieś inne zainteresowania? Owszem. Rysunki, malowanie, pisanie. Nie mam pojęcia o sztuce. Może lubi jakiś sport? Raczej nie. Jedyna rzecz, która mi jeszcze przychodzi do głowy, to czytanie. Parsknęła śmiechem na widok miny Hanka. Nie bój się, to nie jest szkodliwe dla zdrowia. Ale ja jestem za stary na komiksy. Jake także. Nie bierze ich do ręki od lat. Obecnie pasjonuje się literaturą science fiction. Science fiction? No wiesz, podróże kosmiczne, pętle czasu, inne cywilizacje. Chodz, pokażę ci, o czym mówię. Susan podeszła do zaparkowanej przed domem furgonetki i zdjęła ze skrzyni wielką torbę pełną książek. Miałam zamiar podrzucić je do biblioteki na wyprzedaż. Chcesz to przejrzeć? Ta tematyka może ci się spodobać. Zawsze lubiłeś astronomię, pamiętasz? Jeszcze jak. Podniosła głowę, zaskoczona zmysłowym tonem jego głosu. Zmieszała się widząc, jak na nią patrzy. Oboje wiedzieli, dlaczego. Ależ ze mnie kretynka, pomyślała. Jak mogłam do tego dopuścić? Hank pogłaskał ją delikatnie po zaróżowionym policzku. Pamiętam, jak wieczorem jezdziliśmy Drogą Króliczków za miasto. Prowadziło nas światło gwiazd i księżyca. Pamiętam, jak leżeliśmy obok siebie na tej kapie, którą uszyła twoja babcia. Pokazywałem ci różne gwiazdozbiory i kochaliśmy się... Dosyć, Hank.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkarro31.pev.pl
|